Narieen - mam nadzieję, że się nie rozczarujesz ;) Cieszę się, że moja twórczość Cię inspiruje. Oby tak dalej ;)
__________________________________________
Rozdział 17. „Bal”
__________________________________________
Rozdział 17. „Bal”
Dzień przed
sylwestrem wszyscy rozjechali się do domów i w Snape Manor zostali tylko Harry,
Severus i Malfoy’owie. W całym domu zrobiło się nienaturalnie cicho. Każdy
pokój zamieszkiwany przez ostatni tydzień dzwonił jeszcze niedawno obecnymi
głosami, jadalnia, teraz nakryta zaledwie dla sześciu osób, nosiła ślady
zastawy dla znacznie większej liczby osób. Salon wydawał się pusty, choć stało
w nim mnóstwo kanap, foteli, a w kominku wesoło trzaskał ogień. Cienie zdały
się wydłużyć i zajmować znacznie większą przestrzeń domu, niż jeszcze przez
kilkoma godzinami, kiedy to świece świecą tak samo i nie ubyło ani grama
światła.
Harry siedział w
swoim pokoju na łóżku i bawił się wisiorkiem. Przesuwał go między palcami
wyczuwając fakturę litery. Był zadowolony z tego tygodnia. Żałował, że ten już
się skończył. Teraz tylko sylwester, kilka dni w Malfoy Manor i z powrotem do
szkoły, do obowiązków, nauki. Nie odrobił żadnego zadania. Powinien usiąść nad
nimi dziś.
Postanowił to zrobić.
Mogło to choć trochę odciągnąć jego umysł od jutrzejszego balu.
Na początku uważał to
za genialny pomysł, ale teraz nie był pewien, czy chce tam jechać. Pełno ludzi,
których nawet nie znał i nie chciał poznać. Wolał chyba zostać w pokoju nie
niepokojony przez nikogo. Mógłby poczytać książkę, pooglądać jakiś ciekawy film
lub po prostu posiedzieć w ciszy i spokoju.
Pochylił się nad
książką od Transmutacji i zagłębił się w lekturę.
Nad wyraz ciekawy
temat i nawet dobry nastrój sprawiły, że w dwie godziny miał skończone całe
dwie rolki wypracowania.
Teraz Czarna Magia.
Trzy godziny i trzy rolki z głowy.
Jeszcze tylko
Eliksiry i OPCM. Pięć godzin i wiele wzdychań później miał także zrobione te
dwa wypracowania.
Zdziwił się, że nikt
mu nie przeszkadzał, ani Draco nie przyszedł zobaczyć co u niego. Było to
bardzo dziwne. Ostatnio blondyn nie opuszczał go na krok. Tylko do toalety
pozwalał mu iść samemu.
Harry wstał,
przeciągnął się i podszedł do okna. Z zaskoczeniem stwierdził, że jest już
ciemno. Odwrócił się i jego wzrok padł na czarną poduszkę, na której leżała
Mess. Uśmiechnął się i podszedł do niej.
- Mess?
- Tak, Harry?
- Nie chciałabyś zapolować?
- Jestem trochę głodna - przyznała.
- To choć. Wpuszczę cię. Jak mnie później znajdziesz?
- Wystarczy, że zostawisz uchylone drzwi, a znajdę cię po zapachu.
- Dobrze - przytaknął Harry i wziął węża na ręce.
Szybko przemierzał
ciemne korytarze i chwilę później był na tarasie i wypuszczał węża. Widział jak
Mess wpełza pomiędzy trawę i tyle. Uśmiechnął się znowu i wrócił do pokoju. Tym
razem spojrzał na jajko leżące zawinięte w szmatki w kartoniku. Podszedł do
niego, pogłaskał je i poczuł ciche stukanie. Rozejrzał się po oknach będąc
pewnym, że to od nich dochodził dźwięk. Nic jednak nie zobaczył, więc ponownie
pogłaskał jajo. Znowu rozległ się stukot, tym razem jednak Harry domyślił się,
że to feniks w jajku stuka w skorupkę.
- No choć, mały -
zachęcił, ale stukanie nie ponowiło się.
Wzruszył ramionami, przetarł
zmęczone oczy i podszedł do szafy, żeby zrzucić z siebie niepotrzebne ubrania,
a następnie rzucił się na łóżko i przytulił do poduszki, skoro nie miał do
kogo.
Parę minut później do
pokoju wślizgnął się Draco. Szybko zdjął ubranie i wszedł pod kołdrę obok
ukochanego.
- Nie było cię cały
dzień. Myślałem, że coś się stało - poskarżył się Harry i objął blondyna mocno
w talii jednocześnie kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Byliśmy w Malfoy
Manor pomagać przy ozdabianiu. Zdecydowaliśmy się ciebie zostawić pod opieką
skrzatów, żebyś się nie przemęczał.
- Draco! - warknął
Harry podnosząc się do siadu. - Ja nie jestem z porcelany - jęknął.
- Wiem, ale boję się,
że coś się stanie. - Także usiadł jednak ze spuszczoną głową.
- Co ma się stać?
- No… nie wiem -
skłamał nie chcąc mówić o swojej matce. Nie mógł wiedzieć, że Harry został już
o tym poinformowany.
- Nic się nie stanie
- powiedział twardo i złapał Dracona za brodę. Podniósł jego twarz tak, by
Ślizgon patrzył mu prosto w oczy. - Kocham cię i nic się nie stanie, jasne?
- Jasne - mruknął.
- Chodź tu - szepnął
i przyciągnął Dracona do siebie.
***
Malfoy Manor
ozdobione było z przepychem, ale widać było gładkość i wkład Narcyzy w
projektowanie ozdób. Miały one to coś. Urzekały prostotą, a jednocześnie
niezwykle zachwycały wykonaniem i wyglądem. Sala Balowa pełna była ludzi. Każdy
w stroju wieczorowym prezentował się jak najlepiej potrafił. Kobiety w sukniach
w kolorach srebrnym lub złotym idealnie pasowały do ozdób. Można by pomyśleć,
że dowiadywały się u gospodyni o kolor ozdób, by móc się do nich dopasować.
Mężczyźni w szatach wieczorowych lub zwykłych smokingach adorowali kobiety,
najczęściej żony bądź narzeczone.
Przy wejściu stał
Harry i wraz z Draco witali gości i zapraszali ich do szatni, a następnie na
salę. Każdy oczywiście musiał okazać zaproszenie, bez którego nie można było
wejść. Po półgodzinie przerzedziło się, a po godzinie wydawało się, że nikt już
nie przyjdzie. W istocie, wszyscy zaproszeni już przybyli. Chłopcy odetchnęli z
ulgą i przeszli do sali, gdzie pod lewą ścianą stał stół, przy którym nie
zabrakło miejsca dla ani jednej osoby. Na samym szczycie, zaraz obok Severus i
Lucjusza były dwa puste nakrycia. Były one przeznaczone właśnie dla dwóch
młodzieńców, którzy szybko przemierzali salę w celu zajęcia miejsca. Śledzeni
przez przybyłych wzrokiem starali się wyglądać dostojnie.
- Witajcie - zabrał
głos Lucjusz, kiedy chłopcy zajęli miejsca. - Nie będę zanudzał i powiem tylko:
miłej zabawy i szczęśliwego nowego roku.
Wszyscy wznieśli
kieliszki w szampanem w górę, tylko jeden biedny Harry w swoim kieliszku miał
wodę gazowaną, bo Draco kategorycznie ukrócił mu wszelki alkohol i papierosy, w
porozumieniu z Severusem, Lucjuszem i Hermioną. Po wzniesieniu toastu, na stole
pojawiło się przepięknie pachnące jedzenie i wszyscy zabrali się do niego.
Harry nałożył sobie sałatkę i kawałki kurczaka. Uśmiechnął się rozmarzony,
kiedy włożył sobie kawałek mięsa do ust.
- Tylko nie odpływaj
- mruknął mu do ucha Draco.
- Jeszcze nie -
odparł i włożył sobie do ust drugi kawałek.
Po skończonej
kolacji, na stole pojawiły się ciasta, owoce oraz różne napoje, w większości
procentowe. Specjalnie dla Harry’ego skrzaty przygotowały kilka napojów bez
alkoholu.
Parę osób podniosło
się od stołu, jednak słysząc uderzenia widelca w kieliszek odwrócili się w
kierunku dźwięku i zobaczyli stojącego obok swego miejsca Dracona.
- Dziękuję wszystkim
za przybycie - powiedział i spojrzał po zebranych. - Chciałbym was prosić o
zajęcie miejsc. Jeszcze tylko na chwilę - dodał widząc, że osoby robią to
niechętnie.
Odetchnął głęboko,
sięgnął do kieszeni i uklęknął przed Harrym.
- Harry. Kocham cię
jak jeszcze nigdy nikogo. Obawiałem się, że nigdy nie będę mógł tego nikomu
powiedzieć, ale pojawiłeś się ty. Mówią, że miłość jest słabością, ale ja
uważam, że jest nią dopiero wtedy, kiedy za bardzo w nią wierzysz i na niej
polegasz. Jeżeli tak, to ja chcę, żebyś był moją słabością. Chcę spędzić z tobą
resztę mego życia i mam nadzieję, że ty też tego chcesz - spojrzał głęboko w
oczy Pottera i ujrzał w nich łzy. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę.
- Kiedy dowiedziałem się, że jesteś w ciąży, to był dla mnie szok. - Gdzieś w
tle słyszał zaskoczone westchnięcia i piśnięcia. - Nie chciałem tego, bo
pierwszą moją myślą było, że jestem za młody. Bałem się. Bałem się, że nie dam
rady i zniszczę życie sobie, tobie i dziecku. Ale potem dotarło do mnie, że
chcę tego. Chcę tego tak bardzo jak ciebie. Kocham cię i będę to mówić do końca
swoich dni, jeżeli tylko ty będziesz chciał spędzić je właśnie ze mną -
odetchnął i dodał: - Harry, czy wyjdziesz za mnie?
- Już myślałem, że
tak się rozgadałeś, że zapomniałeś i już nigdy nie zapytasz - westchnął słysząc
za sobą zduszone śmiechy i chichoty. - Tak, Draco. Kocham cię i wyjdę za ciebie
- powiedział i po chwili został porwany w ramiona chłopaka… już nie. Teraz
narzeczonego.
- Uczyniłeś mnie najszczęśliwszym
chłopakiem na ziemi - szepnął Harry’emu do ucha Draco.
- Tak jak ty mnie -
odparł i złączył ich usta nie przejmując się ludźmi za swoimi plecami, którzy z
zapałem klaskali i gwizdali.
***
- To kiedy ślub? -
zagadnął Lucjusz dosiadając się do stolika przy którym siedziały wszystkie
osoby z bandy.
Po kolacji zmieniono
trochę wystrój. Zniknął duży stół zastąpiony przez kilkadziesiąt mniejszych i
okrągłych. Przy każdym z nich znalazło się kilka krzeseł, a na nim ciasta i
napoje. Jeden z największych stołów zajęła banda, która podostawiała sobie
krzesełka, żeby było ich w sumie dziesięć.
- Nie wiem. - Harry
wzruszył ramionami.
- Mamy się spieszyć?
- spytał Draco patrząc na ojca i jedząc ciastko. Po chwili spojrzał na Pottera,
który wzrokiem pożerał jego ciastko. Westchnął. - Harry, weź sobie. - Ten
zrobił minę zbitego psiaka i już po chwili trzymał w ręce talerzyk z ciastkiem,
którego Draco nie dokończył.
- Za bardzo mu się
dajesz - skomentowała Hermiona pijąc drinka.
- Ale ty z nim nie
śpisz. Jak ma lepszy humor, to budzi się o trzeciej w nocy, budzi mnie i idzie
do kuchni.
- A jak gorszy?
- To każe mi iść -
powiedział kwaśno.
Hermiona zaśmiała się
i oberwała w ramię od Dracona.
- Ponawiam pytanie.
Kiedy ślub?
- Może pod koniec
stycznia - zaproponował blondyn spoglądając na Herry’ego, który kiwną głową.
- No to ostatni
weekend stycznia - potwierdził Lucjusz i ulotnił od stołu.
- Kto będzie
mężczyzną na ślubie? - spytała Ginny z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Harry - powiedział
Draco.
- Draco - powiedział
w tym samym momencie Harry.
Zaśmiali się.
- Nikt - powiedzieli
obaj.
Co jakiś czas przy
ich stoliku wybuchały salwy śmiechu.
Przed północą Harry
musiał na chwilę skoczyć do Klubu zobaczyć, jak miewa się lokal, w którym nie był
od dobrych dwóch tygodni, a może nawet i dłużej.
Wszedł do holu i
pokiwał głową z uznaniem. Wszędzie wisiały girlandy i ozdoby
świąteczno-sylwestrowe. Pani w recepcji ukłoniła się i przywitała go grzecznie.
Podążył korytarzem i
znalazł się w sali, na której, zgodnie z zamówieniem klienta, leżał śnieg.
Wszędzie z balkonów i sufitu zwieszały się girlandy i sypało konfetti. Goście
bawili się przy głośnej muzyce, a na scenie wisiał wielki zegar, który
obwieszczał, że do północy pozostało zaledwie parę minut.
Harry uśmiechnął się
z zadowoleniem i zszedł do baru.
- Ognistą -
powiedział do barmana siadając na stołku.
- Nie mogę -
powiedział z przepraszającym uśmiechem podając mu sok z lodem.
Harry westchnął
cierpiętniczo, ale sięgnął po sok. Zwlekł się ze stołka i przeszedł przez salę
w stronę drzwi. Szybko zszedł po schodach i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na
podwyższeniach tańczyły tancerki, tabun śliniących się gości siedział na
fotelach i wciskał za majtki banknoty. W dalszej części sali tańczyli
striptizerzy, przy którym siedział zaledwie jeden mężczyzna, za to spora grupka
kobiet podziwiała jego ruchy.
Zadowolony podszedł
do nimfy leżącej na barze.
- Keyna - przywitał
się.
- Hej, Harry. Co tam?
Słyszałam, że ten twój blondynek ci się oświadczył - gadała jak najęta.
- A i owszem - powiedział
z uśmiechem podnosząc do góry dłoń z pierścionkiem zaręczynowym na palcu. - A
tak w ogóle, to skąd to wiesz? - spytał zając sobie sprawę, że jest tu pierwszy
raz i nikomu nie mówił.
- Nie mówiłeś nam o
tym? - zakłopotała się Keyna. Położyła rękę na karku i zagryzła wargi. - Nie
mogę powiedzieć - mruknęła wymijająco.
- Dobra, nieważne.
Jak interes?
- Świetnie jak
widzisz.
- Były jakieś
problemy?
- Na szczęście nie -
powiedziała po chwili.
- No to dobrze. Będę
się zbierał, bo późno już - mruknął, wyściskał nimfę i deportował się na błonia
Malfoy Manor.
Na niego czekał już
Draco z kieliszkiem w ręku. Podał mu jeden, a zawartość niebezpiecznie
przypominała krew.
- Co to jest? -
spytał Harry niechętnie.
- Ty masz sok, a ja
mam… w sumie chyba jakieś wino - mruknął lekko niezrozumiale.
- Nie pijesz już
więcej. - Harry wyrwał mu kieliszek, a zawartość wylał na ziemię.
- Ejj - jęknął Draco,
ale kiedy spróbował chwycić rękę chłopaka, przewrócił się.
- No widzisz. Ty.
Już. Nie. Pijesz - powiedział akcentując każde słowo. - Wystarczy ci. Nie mam
zamiaru później zbierać cię z podłogi.
Draco nic nie
odpowiedział, tylko pozbierał się z ziemi z obrażoną miną i chwiejąc się
poszedł z powrotem do sali. Harry kręcąc głową ruszył za nim i w środku znalazł
się akurat na końcowe odliczanie.
Chciał schować się
gdzieś w rogu, ale poczuł ręce obejmujące go od tyłu. Rozluźnił się, kiedy
rozpoznał zapach Dracona.
- Myślałem, że się na
mnie obraziłeś.
- Nie potrafiłbym się
na ciebie długo gniewać - odparł i jednym zwinnym ruchem obrócił Harry’ego
przodem do siebie. - Niech to będzie najlepiej zakończony i rozpoczęty rok w
naszym życiu.
- Nie. Niech to
będzie pierwszy rok dobrze zakończony i rozpoczęty, a każde następne niech będą
jeszcze lepsze - poprawił i pocałował blondyna mocno i z pasją.
Gdzieś dookoła nich
rozległo się głośne jeden, wystrzeliły fajerwerki, petardy, sypało się konfetti
z sufitu, ale dla nich liczyła się tylko druga osoba. Ta najważniejsza na całym
świecie. Wszyscy inni ludzie mogliby zniknąć, byleby oni trwali wiecznie.
Księżyc oświetlił
splecioną parę tak, że wytworzyła się wokół nich blada poświata. Nikt tego nie
zauważył. Przez chwilę otaczała ich czerwona i zielona wiązka światła, ale tego
także nikt nie zauważył. Oni to jednak poczuli. Byli świadomi siebie i
wszystkiego co ich otaczało. Każde wyładowanie między nimi sprawiało im
przyjemność. Utwierdzało w słuszności podjętych decyzji. Teraz wiedzieli, że
nie potrafią bez siebie żyć. Nawet nie będą próbować.
Kobieto wielbię cie za nowy rozdział xd .. czekanie jest gorsze niż wszystkie niewybaczalne razem wzięte xd Cudowny ! Teraz Dracuś się przekonał jak to jest gdy zabiera się trunki xd Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału (tak wiem ciągle mi mało xd). Pozdrawiam i życzę weny :3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniale Draco oświadczył się Harremu, to było piękne...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och pięknie, Draco oświadczył się Harremu, to było cudownie, piękne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga