czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 7.

Hey ;)
Miałam bardzo ciężki tydzień w szkole i wstawiam rozdział dziś, bo pisanie mnie odpręża.
Za to, na następny, będziecie musieli poczekać dłużej. Podejrzewam, że aż wrócę z obozu, czyli około 14 lipca.
Karolina - Twój komentarz podniósł mnie na duchu, że ktoś czyta w ogóle mojego bloga i że mu się podoba. Dziękuję.
_______________________________________________
Rozdział 7. "Nie bardzo Złoty Chłopiec..."

Draco został wepchnięty przez drzwi do małego pomieszczenia. Pochodnie zapaliły się chwilę później i rozświetliły mrok. W przeciwległej ścianie zobaczył zarys drzwi i szybko podszedł do nich, ale niestety nie chciały się otworzyć. Z westchnięciem odwrócił się plecami do nich i zobaczył coś połyskującego w drugim kącie pokoju. Szybko udał się tam, ale to coś uciekło. Draco sfrustrowany warknął i podążył za uciekającym przedmiotem. Bawił się z nim w kotka i myszkę przez dobre dwadzieścia minut, aż w końcu przypomniał sobie, że ma różdżkę. Krótkie Accio zakończyło sprawę. W ręku trzymał klucz. Wrócił do drzwi i otworzył je.
Wszedł do jasno oświetlonego pomieszczenia, które wielkością dorównywało Wielkiej Sali. Na środku stało dziesięć motocykli. Podszedł bliżej i znalazł kartkę przyczepioną do pierwszego.

Witaj Draco.
Mam nadzieję, że ci się podoba. Sam wymyślałem. Musisz znaleźć mój motocykl. Masz trzy szanse. Wierzę, że ci się uda.
Do dzieła.
Twój Harry.

Blondyn stał nie będąc w stanie się poruszyć.
Jak ja mam do cholery to zrobić?! - pomyślał wściekły. - Przecież ja nawet nie wiedziałem, że ma motocykl. No może trochę ubrania na to wskazywały… No nic. - wzruszył ramionami - Muszę coś zrobić.
Obejrzał pierwszy, na którym powieszona była kartka. Nie wiedzieć czemu miał przeczucie, że ten motocykl jest bardzo… babski. Może należy do Hermiony… Podszedł do drugiego, ale nawet nie musiał go oglądać, żeby wiedzieć, że na pewno nie należy do Pottera. Trzeci był czerwony i bardzo mały, a czwarty srebrny, więc Draco od razu je odrzucił. Piąty bardzo pasował do Harry’ego, ale Malfoy wolał obejrzeć wszystkie i dopiero zdecydować. Szósty miał wypalone inicjały N.L., siódmy był identyczny jak ósmy.
Najpewniej należą do Seamusa i Deana. - przeleciało mu przez myśl.
Dziewiąty był duży, potężny i czuło się od niego moc.  Draco był prawie pewny, do kogo należy ta bestia, ale dziesiąty przykuł jego uwagę. Był czarny z chromowaną kierownicą. Draco kiedyś marzył o tym, żeby jeździć na motocyklu. Miał nawet takie plany, żeby po szkole zdać na prawo jazdy i sobie jeden kupić, polecieć do Stanów i tam zwiedzić cały kraj na motorze. A ten potwór był ucieleśnieniem jego marzeń. Był po prosty piękny. Na baku miał namalowane płomienie i czaszkę, z której oczu wychodził wąż. I on jakby się poruszał… Nie, on na pewno się poruszał.
Draco usłyszał syk i odwrócił się do źródła dźwięku. To Harry szedł w jego stronę.
- Mówi, że poznał swojego pana - powiedział brunet do Dracona.
- Jak to, swojego pana? - zdziwił się blondyn.
- Normalnie. Ten motocykl należy do ciebie.
- Ale jakim cudem?
- Żadnym cudem. Pomyślałem, że skoro masz należeć do gangu motocyklowego, to powinieneś mieć na czym jeździć. A tak z innej beczki. Wiesz, który jest mój?
- Chyba tak - niepewność w głosie Malfoy’a była wręcz namacalna.
- Więc?
- Ten - wskazał dłonią na ten stojący obok jego motoru.
- Tak - uśmiechnął się i gwizdnął.
Jakby ze ściany zaczęła wychodzić reszta osób. Każdy podszedł do swojej maszyny i tak jak Draco myślał. Pierwszy był Hermiony, drugi Seamusa, trzeci Ginny, czwarty Luny, piąty Deana, szósty oczywiście Neville’a, siódmy i ósmy bliźniaków, dziewiąty Harry’ego, a dziesiąty należał teraz do Dracona. Blondyn zachowywał się jakby gwiazdka nadeszła wcześniej. Na jego twarzy gościł uśmiech, a nawet dosięgną on oczu.
- A teraz drugi test - przekrzyczał wszystkich Harry.
- Ale jak to. Przecież to był drugi test.
- Nie. Drugi, to tatuaż.
- Ale ja już… - nie skończył, kiedy zorientował się, że nie powinien tego mówić.
- Tak, wiemy, że już jeden masz, ale ten będzie inny. Będzie na swój sposób powiązany z twoją duszą, magicznym rdzeniem i naszymi tatuażami. Będziesz wiedział, kiedy coś jest nie tak z jednym z nas, a my będziemy wiedzieli, jak coś będzie nie tak z tobą. Będziemy mogli teleportować się bezpośrednio do ciebie. Poza tym, tatuaż to coś w rodzaju ducha ochronnego. Jeżeli będziesz chciał, żeby był niewidoczny, to się schowa, a jeżeli nie, to będzie cały czas widoczny. Poza tym nie przestrasz się jak będzie się przemieszczał i zmieniał rozmiar. One tak mają - powiedział teatralnym szeptem na co inni zachichotali.
- A ty jaki masz?
Harry nie odpowiedział, ale ściągnął bluzę i położył ją na motocyklu. Potem przez głowę zdjął koszulkę i powiedział coś w języku węży. W tedy odwrócił się plecami do Dracona, a blondyn zobaczył jak na jego ciele pojawia się piękna, czarna pantera z jadowicie zielonymi oczami. Poruszyła się lekko i syknęła coś. Harry zachichotał.
- Powiedziała, że rozpoznaje bratnią duszę. Między innymi, ze względu na nią, nie mogłem się z nikim związać. Potrafi być taka upierdliwa…
- Ale dlaczego ona mówi w języku węży? Skoro to jest kot, to powinna miauczeć, czyż nie?
- Owszem, miauczy czasami, ale jest to po części moja dusza, więc i ona zna ten język i łatwiej mi się z nią nim posługiwać. Przynajmniej nikt inny nie rozumie.
- A nas doprowadza to czasami do szału - wtrącił Fred.
- Ale wężomowa jest taka seksowna - dodał George.
- A kto będzie moim oprawcą? - zmienił temat Draco.
- Hermiona. To ona znalazła i udoskonaliła to zaklęcie. Najpierw jednak… Umiesz animagię?
- Nie.
- Ok. Hermi? Mogła byś?
- Oczywiście - uśmiechnęła się, wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na Malfoy’a. - Deprehensio Animam - szepnęła, a z jej różdżki wypłynęła czerwona smuga światła.
Oplotła zafascynowanego blondyna i wniknęła w jego duszę. Hermiona zakończyła zaklęcie i opuściła rękę.
- Tygrys. Jego forma animagiczna to tygrys.
- Wow - wykrztusiła Ginny.
- No tak. Czasem się zdarza - powiedział Malfoy z udawaną skromnością rozśmieszając wszystkich zebranych.
Blondyn chciał coś powiedzieć do Harry’ego, ale on gdzieś zniknął. Blondyn zauważył jednak czarnego kota skaczącego z motocykla na motocykl w stronę Hermiony. Ta uśmiechnęła się i wzięła kota na ręce. Ten ułożył się wygodnie w jej ramionach i zamruczał. Pantera jednak długo nie umiała usiedzieć w jednym miejscu i teraz ocierała się o nogi Dracona. Ten zaskoczony pogłaskał ją, a chwilę później na jej miejscu pojawił się Harry.
- O to moja animagiczna forma.
- Piękna.
- Mhmmm… Dobra. Nie będziemy się teraz rozczulać. Mamy mało czasu, a potem chcę jeszcze zrobić imprezę z okazji nowego członka!
Wszyscy zgromadzeni przenieśli się do głównej sali Pokoju Życzeń. Draco został położony na łóżku, które pojawiło się na ich życzenie, a reszta usiadła na kanapie przy stole. Zaraz na nim pojawiły się butelki z alkoholem, a dodatkowo obok Harry’ego popielniczka i paczka papierosów. Wziął jednego i odpalił. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, a Draco czekał na swoją oprawczynie, która aktualnie, z braku miejsca, siedziała na kolanach Harry’ego i pija drinka. Draco poczuł ukłucie nieznanego uczucia. To była, chyba na pewno, zazdrość. Chciał wstać i zrobić coś Pannie Wiem To Wszystko, ale przypomniał sobie, że to ona tu rządzi, a on nie ma żadnej władzy, a poza tym to jest tylko jego przyjaciółka. Popatrzył na nich jeszcze raz, a potem odwrócił głowę. 
Nagle przypomniał sobie, jak Harry chciał go pocałować w jednej z nieużywanych klas. Nie wiedział, czemu tak zareagował. Wydawało mu się to odpowiednie. Teraz żałował. Gdyby teraz podszedł do nich, Harry musiałby grać i mogłoby mu coś nie wyjść. Byliby zagrożeni przez Draco. Przez jego głupotę i nieodpowiedzialność.
Malfoy warknął na siebie w myślach. Nigdy nie przypuszczałby, że kiedyś będzie bał się tego, co zrobi Gryfon. Albo bardziej skutków tego co zrobi.
Rozgonił niechciane myśli i oczyścił umysł. Leżał na brzuchu bez koszulki i przygotowywał się mentalnie na przyjęcie gościa. Jak mu Harry powiedział, jeżeli się będzie opierał, to nic z tego nie wyjdzie i tygrys może go tylko uszkodzić, a jeśli będzie chciał z nim współżyć, to musi być spokojny i otwarty. Uśmiechnął się i poczuł jak materac ugina się pod ciężarem Hermiony.
- Spokojnie. Rozluźnij się - nakazała i przyłożyła różdżkę do łopatki.
Draco poczuł prąd przechodzący przez jego ciało i spiął mimowolnie mięśnie. Syknął kiedy ból się nasilił, ale pamiętając słowa Hermiony i Harry’ego, oddychał głęboko i starał się rozluźnić. Nawet nie wiedział kiedy zamknął oczy. Poczuł jak materac się ugina, więc otworzył je i napotkał spojrzenie zielonych oczu małej pantery. Kot zwinął się obok niego w kulkę i zasnął, a Draco czuł wsparcie bijące od strony zwierzątka.
- Ginny - powiedziała cicho Hermiona i rudowłosa szybko podeszła do Dracona i mruknęła coś niezrozumiale.
Wesley’ówna nacięła sobie palec sztyletem i upuściła kroplę na plecy Malfoy’a. Ta momentalnie się wchłonęła. Następna podeszła Luna, a potem chłopacy. Harry na samym końcu zmienił się na chwilę w człowieka, zrobił to co jego poprzednicy i powrócił do spania.
Godzinę później Hermiona oznajmiła, że skończyła. Wszyscy podnieśli się, żeby zobaczyć jak to wyszło i nikt nie mógł wyjść z podziwu. Blondyn nie miał siły, żeby się podnieść, więc było mu wszystko jedno. Harry nadal jako kot prychnął, kiedy obudzili go swoimi rozmowami i zachwytami. Wstał, przeciągnął się i spojrzał na dzieło swojej przyjaciółki. Miauknął z zachwytem i trącił noskiem Dracona. Ten wymamrotał coś niezrozumiale i odwrócił się od kota. Zwierzę jednak nie zaprzestało prób zwrócenia jego uwagi. Pantera weszła na niego i zaczęła po nim skakać. Jednak to także nie przyniosło pożądanego efektu. Sfrustrowany kot w końcu polizał blondyna po twarzy, na co ten skrzywił się i zrzucił z siebie Harry’ego.
- Oj Draco. Ja nie wiem czy to ci ujdzie płazem - powiedziała Hermiona patrząc na wściekłego kotka. Ten prychnął i odwrócił się do nich ogonem. Podszedł do baru, gdzie zamienił się w człowieka i zamówił szklankę Ognistej.
- Wiesz… wydaje mi się, że mi wybaczy - odezwał się po długim namyśle. Wstał, lekko krzywiąc się na ból pleców i podszedł do bruneta. Ten jednak nie zamierzał się odwrócić. Draco kierując się intuicją i wyłączając racjonalne myślenie, zaczął dobierać mu się do szyi, ale Harry chyba wziął nawyki od swojej animagicznej postaci i prychnął.
- Oj kotku - mruknął Draco. - Przepraszam.
- Trzeba było wcześniej pomyśleć. To bolało.
- Oj no przepraszam. Nie chciałem, ale wiesz… Jak ktoś po mnie skacze, a potem liże po twarzy, to chyba można się lekko zdenerwować, prawda?
- Tak, ale nie trzeba od razu z siebie zrzucać, na tą twardą i zimną podłogę. Z resztą jestem takim małym, niewinnym, ślicznym kotkiem. Jak mogłeś! - krzyknął, a wszyscy się na niego popatrzyli.
- Przepraszam - szepnął Draco i przygryzł płatek ucha.
- Hmmm… No dobrze. Przeprosiny przyjęte - burknął Harry, a zaraz potem został odwrócony i przyciągnięty do pocałunku. - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał cichutko Harry nieco zdezorientowany, kiedy oderwali się od siebie.
- Siła wyższa - wzruszył ramionami, uśmiechnął się jak wariat i dostał po głowie. - A tak w ogóle, to jaki będzie ten trzeci test?
- Prawo jazdy na motor. Tylko, że magiczna wersja. My nauczymy cię wszystkiego, a potem zdasz egzamin i dostaniesz świstek.
- I to wszystko?
- Tak, to wszystko.
Przez całą noc pili i zasnęli wszyscy razem na łóżkach dostarczonych przez Pokój. Harry spał razem z Draco, na łóżku obok nich dziewczyny, a chłopaki w dość dziwnych pozycjach na pozostałych dwóch łóżkach.
- Merlinie - jęknął Gryfon, kiedy następnego dnia otworzył oczy.
Podniósł się lekko jednocześnie zrzucając z siebie Dracona. Ten jednak nieprzejęty spał dalej. Potter spojrzał na zegarek wiszący na ścianie, z powrotem walną się na łóżko i zasnął.
Kilka godzin później, pierwsza obudziła się Hermiona. W głowie jej huczało, wzrok był rozmazany, a fryzura - lepiej nie mówić. Wstała, przeszła się kilka kroków i zaczęła budzić Harry’ego.
- Harry - mruknęła mu do ucha. - Harry - spróbowała znowu, tyle że głośniej.
Potter burknął coś i machnął ręką.
- Spać - wymamrotał i obrócił się na drugi bok.
Granger westchnęła i wróciła do swojego łóżka.
Harry obudził się na dobre jakieś trzydzieści minut później. Czuł się jakby go ktoś skopał butelką Ognistej. Ziewnął rozdzierająco i wstał z posłania. Popatrzył lekko nieprzytomnie na pozostałych, a w jego umyśle zaczął formować się szatański pomysł.
- Zgredku? - powiedział, a po chwili pojawił się przed nim Skrzat. - Mógłbyś dla nas załatwić eliksir na kaca?
- Oczywiście, Zgredek już przynosi - powiedział i aportował się z cichym „pop”.
- Draco, Draco, wstawaj  - szepnął do ucha swojemu chłopakowi, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
- Zgredek przyniósł - zakomunikował skrzat, postawił fiolki na stoliku, a jedną podał Harry’emu. Ten wypił eliksir niemalże z czcią i po chwili przestała go boleć głowa i mógł wszystko zobaczyć. Stanął w bezpiecznej odległości od łóżek i wyciągnął różdżkę z kieszeni. Chwilę później wszystkie śpiące osoby pływały w łóżkach.
- Wstawać! Zaraz będzie śniadanie - zakomunikował i zachichotał widząc mordercze miny obudzonych osób.
- Jak mogłeś! Jak ja teraz wyglądam! - przeraziła się Hermi i szybko skoczyła na nogi. Nie przewidziała tego, że może jej się zakręcić w głowie i tylko dzięki szybkiej interwencji Złotego Chłopca nie upadła na ziemię.
- To ci powinno pomóc - podał jej fiolkę, a ona opróżniła ją jednym łykiem.
- Dzięki - westchnęła i wysuszyła ubrania.
Pozostali powoli zwlekli się z łóżka i także otrzymali eliksir na kaca.
- Haaaaarry - zawył Draco, który jako ostatni wstał z posłania.
- Tak? - uśmiechnął się niewinnie Harry.
- Zabiję cię! Moje pięknie ułożone włosy są teraz totalnie do niczego! A moje ubranie? Jak ja wyglądam?!
- Jak zwykle pięknie - powiedział Złoty Chłopiec.
- No dobrze… Powiedzmy, że ci zaufam w tej kwestii.
- Ależ mnie się zawsze ufa! - krzyknął oburzony Potter.
- Tak, a potem ląduje u Puszka - skomentowała Hermiona.
- Albo w Komnacie Tajemnic - powiedziała Ginny.
- Albo ratując Syriusza - dodał Neville.
- Albo w Turnieju Trójmagicznym - wtrącił Seamus.
- Albo w Ministerstwie - podsumowali Luna, Neille i Hermiona.
- No ok. Już wiem, że wszystko jest przeze mnie. Nie musicie przypominać - burknął obrażony Harry i wyszedł z Pokoju Życzeń.
- Czy ktoś wie, o co mu tym razem poszło? - zapytała Luna.
- Oczywiście, że o nic. Po prostu jest przewrażliwiony. Przyzwyczaisz się Draco - powiedziała lekkim tonem Hermiona i także ewakuowała się do siebie.
- Więc do zobaczenia na śniadaniu - uśmiechnęły się Luna i Ginny.
- Tak, tak - przytaknął Malfoy.
- Nie przejmuj się…
- … przejdzie mu.
- Eeee… Dzięki Fred i George. Zapamiętam.
Weź mapę i Pelerynę. Będzie ci łatwiej wrócić do siebie.
- Dobrze - odparł automatycznie.
Bliźniacy wyszli i Draco został sam, więc miał chwilę, żeby pomyśleć. Po wczorajszym jego stosunek do Pottera nieznacznie się zmienił. Nie był w nim zakochany, co to to nie. Ale powoli zaczynał traktować go przyjaciela. Impulsem do tego, było też to, że przyjął go do swojej bandy choć ledwo go znał. Znaczy, że w głębi duszy mu ufał. Było to dość niezwykłe. Potter ufa Malfoy’owi.
Potrząsnął głową, żeby pozbyć się niechcianych na razie myśli.
Zgarnął Pelerynę i mapę do ręki. Ucieszył się, że mapa jest aktywowana. Jeden kłopot z głowy. Szybko nałożył na siebie magiczny płaszcz i wyszedł na korytarz.
***
Po pięciu minutach stanął przed ścianą, w której było tajne przejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Nie chciał jednak, żeby wydało się, że nie wrócił na noc, więc czekał z nadzieją, że ktoś będzie wychodzić i wtedy wejdzie. Nie musiał czekać długo, bo jakaś drugoklasistka szła na śniadanie i skorzystał z okazji i wślizgnął się do środka. Na szczęście salon był pusty. Szybko wszedł do swojego pokoju i zostawiwszy pelerynę na łóżku, a mapę na stoliku udał się pod prysznic.
Po dwudziestu minutach wyszedł z łazienki i podszedł do szafy. Zrzucił ręcznik i usłyszał gwizdnięcie. Poderwał głowę do góry i ujrzał Harry’ego siedzącego na jego łóżku.
- Co… Jak… Ty? - zapytał nieskładnie Malfoy.
- A tak jakoś. Przeszkadzam?
- Nie… - odpowiedział po namyśle i zaczął się ubierać.
Kiedy skończył spojrzał na Harry’ego, który dosypiał na jego łóżku. Na sobie miał niestety szaty szkolne, ale kto wie, co on nosi pod spodem. Potrząsnął głową, żeby pozbyć się tych myśli i podszedł po cichu do bruneta. Powoli wyciągnął różdżkę z szaty i oblał Harry’ego zimną wodą.
Potter momentalnie zerwał się jak oparzony i stanął w bezpiecznej odległości od Dracona. Z jego włosów i ubrania kapała woda, a oczy ciskały błyskawice.
- To za rano - rzucił Draco.
- Dzięki - warknął Potter wyciągając różdżkę. Jednak nie zamierzał mścić się na Draco. Zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Szybko wysuszył ubranie i podszedł do Dracona.
- Musimy iść na śniadanie? - zapytał z miną zbitego szczeniaka Harry ciągnąc Malfoy’a w stronę łóżka.
- Tak. Poza tym, ja jako Prefekt Naczelny powinienem zgłosić Dyrektorowi Dumbledorowi o tym, jaką to wczoraj imprezę urządziliście… - powiedział hardo blondyn i wyrwał rękę z uścisku Harry’ego.
- Och Draco…
- Nie ma, nie ma. Idziemy na śniadanie. Aaa… lepiej się schowaj pod peleryną, bo nikt nie przywykł do widywania Gryfonów w Slytherinie.
Oczywiście Draco nie wpadł na to, by zapytać się jak Harry dostał się tutaj nie podnosząc alarmu wśród Ślizgonów.
- Dobrze. A gdzie masz moją mapę?
- Leży na stole.
Przed drzwiami Wielkiej Sali rozdzielili się i poszli do swoich stołów. Tam powitali ich przyjaciele wypytując gdzie spędzili noc. A przynajmniej tak było w przypadku Draco. Blaise cały czas się do niego nie odzywał, ale patrzył na Harry’ego nieprzyjemnie. Malfoy miał złe przeczucia.
Ten dzień Draco przesiedział nad lekcjami, bo Harry musiał pojechać coś załatwić. W sumie mógłby posiedzieć z bandą, ale oni, jak na złość, też wybyli i nigdzie nie mógł ich znaleźć. Dopiero wieczorem, został wręcz porwany ze swojego pokoju i zaprowadzony do Pokoju Życzeń na pierwszą lekcję teorii do zaliczenia prawa jazdy.
***
Następnego dnia, czyli w poniedziałek miał podwójne eliksiry, OPCM i zielarstwo, a wszystko z Gryfonami. Nie wiedział, czy się z tego powodu cieszyć czy nie. Przez dwie pierwsze lekcje spoglądał na Pottera. Harry pracował z Hermioną, a kiedy ona zorientowała się, że blondyn ich obserwuje zwróciła mu uwagę, żeby przestał, ze względu na Snape’a. W czasie lekcji, jak zwykle Draco przygotował swój eliksir bezbłędnie i miał wolną połowę drugiej lekcji. Harry męczył się nad sowim eliksirem i co jakiś czas był instruowany przez Granger co ma robić. Severus chodził od stolika do stolika i albo warczał, albo… warczał trochę mniej. Jako że stolik Dracona był zraz obok ich, usłyszał jak Severus komentuje nieudolność Pottera i mówi, że ma zostać po lekcji, bo muszą porozmawiać. Tylko Snape powiedział to… normalnym tonem. A może mu się tylko zdawało. Może powiedział to na tyle cicho, że nie dosłyszał jakiegoś warknięcia, albo źle to zinterpretował.
Gdy zadzwonił dzwonek, Draco ociągał się z wyjściem z klasy. W końcu został tylko on, Harry i profesor. Popatrzył się na Pottera, ale ten ledwo zauważalnie kiwnął głową i Malfoy nie miał wyjścia, jak tylko wyjść. Zanim jednak zamknął za sobą drzwi usłyszał jeszcze podniesione głosy Severusa i Harry’ego.
Albo ten chce sobie zarobić na szlaban, albo na utratę sporej ilości punktów - przeleciało Draconowi przez myśl.
***
- Posłuchaj mnie uważnie! Co ty sobie myślisz? - zapytał się mężczyzna w czerni.
- Och, ojcze! Wszystko jest w porządku - zaśmiał się młodszy czarodziej. - Panuję nad sytuacją.
- No nie wiem. On się cały czas na ciebie gapi! - mruknął zbulwersowany mężczyzna.
- Och, TO ci tak bardzo przeszkadza - westchnął chłopak. - Boisz się, że zbałamuci twego ukochanego synka? - sarknął.
- Nie! - zaprzeczył szybko mężczyzna. - Po prostu chcę, żebyś uważał na siebie.
- Będę - przyrzekł chłopak z rozbawioną miną. - My się tylko kolegujemy.
- Zawsze to się tak zaczyna.
- Wiesz już coś w sprawie tego listu? - zmienił temat młodszy czarodziej.
- Niestety nie. Nadal próbuję coś znaleźć. Musisz na siebie uważać. Obawiam się, że tu może być szpieg.
- Dobra, dobra… będę uważać - westchnął i skierował się do wyjścia.
- To w ten piątek? - zapytał mężczyzna, zanim chłopak zdążył zamknąć za sobą drzwi.
- Owszem - odpowiedział, a na jego twarzy zagościł niebezpieczny uśmieszek.
***
Draco szybko pobiegł pod salę obrony, gdzie czekała już cała klasa. Stanął lekko na uboczu i obserwował. Kiedy wodził oczami po wszystkich, nagle natknął się na spojrzenie brązowych oczu. Uśmiechnął się lekko, a właścicielka czekoladowego spojrzenia odwróciła głowę rozbawiona. Kontynuował przegląd osób, aż w końcu zobaczył oczy koloru Avady, w których widoczne było rozbawienie i lekkie zmęczenie biegiem z lochów.
Lekcja OPCM-u zleciała szybko, natomiast Zielarstwo ciągnęło się jak flaki z olejem. Na szczęście była to ich ostatnia lekcja tego dnia.
Draco poszedł na lunch zmęczony jak nigdy. Usiadł ciężko na krześle i prawie zasnął z głową na stole. Tylko upomnienia od Pansy pomogły mu utrzymać względną przytomność.
Potem powlókł się do lochów, jednak przy wejściu został złapany przez bandę Gryfonów, która uparła się, że czas na lekcje praktyczną, zanim jeszcze nie spadnie śnieg. Zaciągnęli Dracona do Wieży Gryffindoru, żeby go odpowiednio ubrać. Pod peleryną nikt go nie widział i bez problemu przedostali się przez zatłoczony Pokój Wspólny do dormitorium Harry’ego. Na szczęście, tak jak Draco, Potter mieszkał sam.
- Więc jednak macie tu minimum luksusu… - skomentował Draco.
- Jednak tak - skwitował Potter i zaciągnął blondyna przed lustro. Hermiona przyglądała się mu krytycznie i po długim namyśle powiedziała:
- Masz podobną budowę do Harry’ego, więc nie będzie problemu z uszyciem spodni dla ciebie. Daj mi dwadzieścia minut. Aha, jaką ma mieć kurtkę? - zwróciła się do bruneta.
- Ramoneskę, najlepiej podobną do mojej.
- Ok - powiedziała i wyszła.
Chłopacy, Ginny i Luna usiedli i zaczęli rozmawiać. Draco siedział lekko speszony, ale kiedy coś wskoczyło mu na kolana od razu odzyskał pewność siebie. Pogłaskał panterę i w nagrodę kot zamruczał. Po około czterdziestu minutach wróciła Hermiona trzymając w rękach ubranie dla Dracona.
- Proszę - powiedziała z uśmiechem i wręczyła mu spodnie. Kurtkę natomiast rzuciła na łóżko.
- Dziękuję.
- Idź do łazienki.
Po chwili wrócił do pokoju. Trochę dziwnie się czuł w takich spodniach, ale kiedy zobaczył reakcję zebranych w pokoju osób wiedział, że warto się trochę pomęczyć.
- No to idziemy - zakomenderował Harry i wszyscy niechętnie oderwali wzrok od Dracona.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 6.

Jako, że znalazłam trochę czasu między fizyką, niemieckim, angielskim i fizyką, to wstawiam rozdział. Następny na pewno nie pojawi się wcześniej niż za dwa tygodnie, bo będą już wtedy wakacje i będę miała czas ;)
Miłego czytania
__________________________________________________


Rozdział 6. "Duma."
Spotkali się w jednym z mniej uczęszczanych korytarzy we wschodnim skrzydle zamku. Harry pociągnął Dracona do jednej z nieużywanych sal lekcyjnych, żeby mogli naradzić się bez zbędnych świadków. Kto wie, komu chciałby się spacerować o tej godzinie po Hogwarcie.
Potter ciągnąc Dracona za rękę za sobą wszedł pierwszy do pomieszczenia. Wyjął różdżkę i jednym zaklęciem zaświecił wszystkie pochodnie. Kiwnął z zadowoleniem głową i momentalnie odwrócił się zaskakując tym Malfoy’a. Doskoczył do niego i przyszpilił go do ściany nie pozwalając mu się wyrwać. Jako, że byli tego samego wzrostu, Harry nie miał problemu ze spojrzeniem blondynowi w oczy. A teraz, w tęczówkach koloru burzowych chmur, krył się prawdziwy huragan. Potter uśmiechnął się i pochylił do przodu muskając ustami usta Ślizgona. Ten jakby odzyskał panowanie nad sobą i odepchnął Pottera z całą siłą od siebie tak, że ten wylądował na przeciwległej ścianie. Zdezorientowany zsunął się z niej i wylądował na podłodze. Powoli podparł się rękami i zaczął podnosić, a w tym czasie Draco wyciągnął różdżkę i podszedł do Gryfona. Harry niepewnie stanął na nogach, ręką rozcierając sobie głowę w miejscu, którym uderzył w ścianę. Uśmiech jednak nie schodził mu z twarzy. Draco potrząsnął głową i popatrzył z szeroko otwartymi oczami na szczerzącego się Pottera. Zupełnie nie przypominał człowieka, którym ktoś rzucił o ścianę.
- Taa… Jesteś Malfoy’em - mruknął Harry.
- Śmiesz wątpić? - syknął Draco wyżej podnosząc różdżkę.
- Nigdy, ale nie uważasz, że to było zbyteczne?
- Oczywiście, że nie. Mamy tylko udawać parę przed Zabinim. Nie musisz mnie całować jak jesteśmy sami!
- Kiedyś ci się podobało - odciął się Potter.
- Byłem pijany! - warknął sfrustrowany Malfoy. - Poza tym, jesteśmy tylko kolegami, nawet nie przyjaciółmi. Przynajmniej jeszcze nie - dodał Draco.
- Ach. Więc o to chodzi. Jesteś pijany, to wszystko jest okey. Jesteśmy sami nocą lekko podpici nad jeziorem, jest okey. Jesteś trzeźwy, już nie jest okey. Jesteśmy sami w szkole trzeźwi, tym bardziej nie jest w porządku. Świat poprawności według Malfoy’a. Nie uważasz, że to będzie dziwne, jeżeli przedstawię cię swoim przyjaciołom jako swojego chłopaka, a nie będziemy się do siebie zbliżać na odległość ręki? Że jesteśmy razem a tu żadnego słówka do siebie, żadnego całusa, skrywanego po kątach. Od razu się wyda! - syknął wściekły Potter.
- A czemu nie możesz powiedzieć swoim przyjaciołom, że się zakolegowaliśmy? - zapytał ze zdziwieniem Draco.
- Bo oni w to nie uwierzą. Że niby nagle zbratałem się ze śmiertelnym wrogiem? Z dnia na dzień zmieniłem swój światopogląd o sto osiemdziesiąt stopni? Aż tacy naiwni nie są.
- Ale tak było! - krzyknął Draco.
- Ale oni nadal myślą, że cię nienawidzę. W sumie sam nie wiem na czym stoimy, ale to w tym momencie nie ważne.
- Cóż myślałem, że Gryfoni są tacy głupi na jakich wyglądają… - westchnął Draco.
- Natomiast uwierzą, że się w tobie zakochałem - powiedział Potter puszczając mimo uszu uwagę Dracona. Wypowiedział jednak to zdanie bez zbytniego entuzjazmu w głosie.
- A niby mają uwierzyć, że ja zakochałem się w tobie! - krzyknął Draco.
- No cóż. W końcu jesteś takim świetnym aktorem - powiedział Harry przeciągając samogłoski jak Malfoy.
- Nie pozwalaj sobie - warknął Draco.
- Dobrze, już dobrze, smoczku - rzucił Harry i w ostatniej chwili umknął przed lecącym w jego stronę zaklęciem.
- Nie. Warz. Się. Tak. Do. Mnie. Mówić. - Draco każde słowo wypowiedział dokładnie i dobitnie w taki sposób, że Harry’emu odechciało się z nim igrać.
- Dobrze, już dobrze - odparł Potter i usiadł na ławce naprzeciwko Dracona. - Co więc proponujesz?
- Mamy zawieszenie broni, jesteśmy kolegami, nie zbliżasz się do mnie bez potrzeby, no chyba, że będę pijany… Wśród twoich przyjaciół zachowujemy się jak para, co jakiś czas całus, ale nie za często! - zastrzegł sobie Malfoy. - Możesz się do mnie przytulać, ale też nie za często. Oczywiście kłótnie są w standardzie. Kto gra kobietę w naszym związku?
- Odstąpię miejsce arystokracie - zaśmiał się Harry, ale nie oberwał zaklęciem, ani pięścią. Lekko się zdziwił, ale zobaczył mocno zamyślonego Ślizgona, który chyba coś kalkulował.
- Dobrze. Mogę być, ale jeszcze się zdziwisz, jakie będziesz miał ze mną piekło - zaśmiał się złowieszczo Malfoy, na co Harry’ego przeszły ciarki.
- To może…
- Nie, kotku. Nie zmieniamy się miejscami - mruknął Draco wodząc palcami po jego policzku z rozmarzoną miną.
- I mówi to facet, który dwadzieścia minut temu walną mną o ścianę, bo chciałem go pocałować. A za to, co by mi groziło?
- Wykastrowanie - odparł najzupełniej spokojnie Draco odwracając się tyłem do Gryfona i przechadzając się po klasie. - Co dziś robimy? - idealnie zmienił temat Ślizgon.
- Idziemy do Pokoju Życzeń, okey? Czy miałeś jakieś inne plany?
- Nie, żadnych - uśmiechnął się Malfoy i podszedł do Harry’ego, żeby razem z nim udać się na siódme piętro.
Po kilku minutach stanęli przed ścianą z drzwiami.
- Czy te drzwi nie powinny być niewidoczne? - zapytał zdezorientowany Draco.
- Chyba, że ktoś jest w środku.
- Skąd wiesz, że ktoś tam jest?
- Po tym, że, jak wiesz, żeby drzwi się ukazały, trzeba przejść się trzy razy korytarzem i myśleć o tym, czego się chce. Natomiast jeżeli przychodzisz i osoby będące w środy czekają na ciebie, to drzwi są widoczne. W innym przypadku nawet się nie pokażą. Pokój chroni osoby w środku przed osobami niepożądanymi. Może pamiętasz Umbridge w zeszłym roku… My nie chcieliśmy być odnalezieni, więc drzwi jej się nie pokazały. Musiała rozwalić ścianę.
- Tak. Pamiętam. Czyli ktoś się nas spodziewa?
- Raczej mnie niż ciebie - powiedział Harry i otworzył drzwi. Skinięciem głowy kazał Draconowi chwilę poczekać. Malfoy stał tam i podsłuchiwał.
- Hej Harry! Gdzie się włóczyłeś. Czekaliśmy… - to niewątpliwie był jeden z bliźniaków.
- …na ciebie. George nie mógł się doczekać….
- …aż pokarzesz nam swój…
- …nowy nabytek.
- Skąd to wiecie? - Draco usłyszał zszokowany głos Harry’ego.
- No wiesz, w naszej bandzie plotki szybko się roznoszą, poza tym jak można było tego nie zauważyć?
Roześmiali się, a Harry wychylił głowę i zawołał Dracona.
Malfoy’a ogarnęły wątpliwości, czy na pewno chce tam wejść. A jeżeli będzie tam więcej jego przyjaciół… Jak oni zareagują jak się dowiedzą, że ich ukochany Wybawca chodzi ze zwykłym Śmierciożercą?
- Harry ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł - wydukał Ślizgon.
- Czyżby Draco Malfoy się bał? - zapytał specjalnie głośno Harry.
- Nigdy - powiedział hardo Ślizgon i dał się poprowadzić do jasno oświetlonego pomieszczenia. Zmrużył oczy i poczuł, że ktoś staje za nim i łapie go w biodrach.
- To jest właśnie mój chłopak - usłyszał wesoły głos Harry’ego koło swojego prawego ucha.
- No, no… Draco Malfoy… Jak ty to zrobiłeś? - zapytał jeden z Wesley’ów przeciągając zabawnie litery w parodii Ślizgona.
Draco z zaskoczenia otworzył oczy i powoli przyzwyczajał się do jasnego oświetlenia. Zobaczył przed sobą bliźniaków, którzy oglądali go jak zwierzę w zoo.
- Ale co zrobiłem? - zapytał zdezorientowany Malfoy.
- Przekonałeś do siebie…
- …najbardziej wybrednego człowieka…
- …w całej szkole. Wydaje mi się…
- …że nawet ty…
- …nie masz tak wybrednego gustu…
- …jeżeli chodzi o kochanków…
- …lub kochanki - zakończył z uśmiechem Fred
Draco przeskakiwał wzrokiem od jednego do drugiego z coraz głupszą miną.
- To wy… nie macie nic przeciwko temu, że jesteśmy razem? - zapytał zagubiony Ślizgon.
- Oczywiście, że nie. Od dawna uważamy…
- …że Ślizgoni to wspaniali przyjaciele. Tylko nasz brat…
- …jest do was aż tak bardzo uprzedzony, ale to chyba przez…
- …wasze spotkanie w pierwszej klasie.
- Aha - wydusił z siebie Draco.
Dopiero teraz miał szansę rozejrzeć się po pomieszczeniu. Tym razem pokój był ogromny. Naprzeciwko wejścia, pod przeciwległą ścianą był bar, po jego prawej stronie stała kanapa i kilka foteli, które wyglądały na bardzo wygodne. Pomiędzy nimi stał sporych rozmiarów stół, a na nim szklanki i dzbanki z sokami. Po lewej były drewniane drzwi, niewiele wyższe od niego. Nawet nie zauważył kiedy został pociągnięty przez Freda w głąb pomieszczenia.
- Nie spieprz tego - warknął mu do ucha.
Zdezorientowany spojrzał na jego twarz, a na niej, zamiast zawsze obecnego tam uśmiechu, widać było groźbę.
- Dobrze - powiedział potulnie i z ulgą przyjął, że twarz bliźniaka wygładziła się i zagościł na niej z powrotem uśmiech.
***
- A, Harry! - krzyknął George.
- Tak?
- Wpadnie jeszcze parę osób. Mam nadzieję, że się nie gniewasz…
- A kto, jeżeli można wiedzieć, bo… - spojrzał wymownie na Dracona, który był zajęty rozmową z Fredem. - Nie wszyscy mogą być tak przychylnie do niego nastawieni…
- Na pewno Hermi mówiła, że wpadnie. Coś chyba słyszałem, że Neville i chyba Seamus, Dean, Luna…
- Luna?
- Tak. Przecież chodzi z Ginny, zapomniałeś?
- No tak, faktycznie. Nie mogę się przyzwyczaić. A Ron?
- Nie. Ma chyba zaległe zadania i Hermiona kategorycznie zakazała mu, pokazywania się na tej imprezie.
- Uuu…
- Wiesz, jego dziewczyna jest czasami straszna. Sam się jej boję - powiedział Fred podchodząc do nich razem z Draconem.
- Więc? Kto jeszcze wpadnie - Malfoy wydawał się rozluźnić w towarzystwie bliźniaków, ale Harry nie wiedział jak zareaguje na wieść, o Hermionie.
- Na pewno Luna, Ginny, Neville, Seamus, Dean, Hermiona…
- Niezła mieszanka. Poza tym myślałem, że Granger to kujonica i nic innego nie robi, tylko czyta.
- Czyta dużo, ale jest najbardziej imprezowa z nas wszystkich i ma najmocniejszą głowę. Nawet ja przy niej wymiękam.
- Nie wierzę.
- No to zobaczysz jak przyjdzie. Aha i nie zdziw się jak jest ubrana. To nie jest grzeczna dziewczynka…
Jak na potwierdzenie jego słów drzwi się otworzyły i weszła Hermiona. Ubrana była w wysokie, czarne szpilki, króciutką skórzaną spódniczkę, czerwono-czarny gorset, włosy miała spięte wysoko, a na twarzy mocny makijaż, który na szczęście uwydatniał jej urodę, a nie ją oszpecał. Draco patrzył się na nią z otwartymi oczami i szczęką na podłodze.
- Ej, bo pomyślę, że na nią lecisz… Poza tym zamknij buzię, bo nie wyglądasz zbyt atrakcyjnie - powiedział mu do ucha Harry, po czym poszedł się przywitać z Hermioną.
Malfoy w tym czasie zdążył się opanować i podszedł do niej i pocałował ją w rękę. Granger uśmiechnęła się lekko i kiwnęła mu głową.
- Widzę, że wpasowałeś się w standardy naszego ukochanego, wybrednego Harry’ego - zaśmiała się, za co dostała kuksańca w bok od Złotego Chłopca. - A co? Nie jest tak? Wybacz Draco… Przepraszam, mogę się do ciebie tak zwracać? - zapytała, a kiedy potwierdził skinieniem głowy kontynuowała - Harry jest niezwykle wybredny jeżeli chodzi o miłość… Naprawdę. Powiedziałabym, że czasami jest gorszym arystokratą od ciebie - mówiąc to ciągnęła go do baru stojącego pod drugą ścianą. Dzięki temu stracił Harry’ego z oczu, ale nie mógł się pozbyć wrażenia, że brunet go obserwuje.
- Naprawdę? Nie zauważyłem - udało mu się wtrącić do monologu dziewczyny. Ta lekko zdezorientowana popatrzyła na niego, po czym nawijała dalej.
Dotarli w końcu do baru i zamówili dwie podwójne Ogniste. Hermiona przestała paplać patrząc się na niego i jakby oceniając.
- Może być - powiedziała po długim namyśle.
- Ale co?
- No ty. Nadajesz się.
- Do czego? - Draco nie wiedzieć dlaczego przeczuwał, że kroi się grubsza sprawa. Kiedy weszła Hermiona nie zauważył reszty chłopaków, którzy mieli przyjść i nie wiedział Luny i młodej Wesley.
- A gdzie reszta imprezowiczów? - zagadną chcąc się czegoś dowiedzieć.
- Och, zaraz przyjdą. Harry poszedł się przebrać i przy okazji ich przyprowadzi, bo dziewczyny były jeszcze nie gotowe. Chyba wiesz jak to z nami bywa? A szczególnie jeżeli Luna przychodzi do Ginny… Ruda ma sama pokój i czasami potrafią tam siedzieć godzinami. Szczególnie w tedy, jak gdzieś wychodzimy… - Hermiona mówiła cały czas nie zwracając uwagi na znudzonego Ślizgona.
Draco odwrócił się w stronę baru, sięgnął po swoją szklankę i wychylił ją na raz. Skrzywił się lekko na nutkę gorzkiego posmaku alkoholu. Wyciągnął paczkę papierosów i położył ją na barze.
- Chcesz? - zapytał od niechcenia Granger nie podejrzewając, że ona może palić.
- A masz ognia? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i wyciągnęła zapalniczkę. Nie, nie zwykłą zapalniczkę, ale Zippo. Samą esencję ognia do papierosów.
- Mogę? - zapytał Draco.
- Bierz - powiedziała i rzuciła w niego. W ostatniej chwili ją złapał i zaczął oglądać. Była lekko dłuższa niż inne Zippo i lżejsza. Nie miała żadnych wzorów, ani naklejek poza wyrzeźbionymi inicjałami H.P. u dołu.
- Dostałam od Harry’ego w czwartej klasie na gwiazdkę. Od tamtej pory cały czas mam ją ze sobą. To taki mój talizman - uśmiechnęła się w zamyśleniu, po czym bardzo poważnie spojrzała na blondyna. - Harry jest dla mnie jak brat, a nawet ważniejszy. Jeżeli się dowiem, że go skrzywdziłeś to dobiorę ci się do dupy i pożałujesz, że twój ojciec poznał twoją matkę, zrozumiałeś Malfoy? Poza tym, Draco, Harry nie jest tu sam, tak jak ja nie będę sama w wymierzaniu tobie kary. A wiem, że paru z nich chętnie by się tobą pobawiło - zakończyła z wesoły uśmiechem, odwróciła się i poszła w stronę drzwi, a Draco podążył za nią wzrokiem.
Kiedy go zobaczył nie mógł oderwać wzroku. Wiedział, że przepadł. Wszystkie jego postanowienia o byciu twardym i nie do złamania legły w gruzach. Czuł jak serce mu przyspiesza. Zapragnął nagle znaleźć się tuż przy Harrym, całować go, przytulać.
Gryfon szedł na czele grupy, ale lepiej byłoby powiedzieć bandy i widać było, że im przewodzi. Ubrany był w glany, chyba piętnastki, oczywiście zawiązane do samego końca, obcisłe skórzane spodnie, koszulkę z Linkin Park, na ramionach nosił skórzaną kurtę i bandanę na szyi. Jego włosy tworzyły standardowy, uporządkowany nieład, ale pasowały do jego ubrania. Oczy były jeszcze wyraźniejsze, ale Ślizgon nie wiedział dlaczego. Dopiero kiedy brunet podszedł bliżej zobaczył, że nie ma okularów. Poza tym oczy miał podkreślone czarną kredką, co tylko dodawało mu drapieżności. Malfoy przerzucił wzrok na pozostałe osoby. Neville szedł w skórzanych spodniach i skórzanej kurtce, pod którą nosił koszulkę Rammsteina. Luna i Ginny ubrane były podobnie do Hermiony z tym wyjątkiem, że zamiast gorsetów miały obcisłe koszulki z dużym dekoltem. One, w przeciwieństwie do Pansy, nie odrzucały swoim wyglądem. Seamus i Dean wyglądali podobnie jak Neville tylko nosili inne koszulki. On jedyny, no może jeszcze bliźniacy, wyróżniał się wyglądem. Nagle zrobiło mu się wstyd, że nosi jedynie czarną, zwyczajną koszulkę, czarne rurki i trampki.
- Cześć, Draco - powiedział gryfon i złożył na jego ustach pocałunek.
Draco przez chwilę znieruchomiał i już miał odepchnąć Pottera i powiedzieć mu coś bardzo miłego, kiedy przypomniał sobie swoją reakcję przed chwilą i to gdzie i z kim się znajdują. Postanowił dziś odpuścić i nie zwracać na to uwagi. Na pewno robił to wbrew sobie, ale postanowił kiedyś sobie to odbić.
- Mmm… Cześć. Mogłeś mi powiedzieć, że mam się jakoś inaczej ubrać, albo coś! Wyglądam jak odmieniec! Wyglądam…
- Wyglądasz najseksowniej z nas wszystkich, nawet w zwykłych ubraniach - uciszył go Harry. - Uwierz mi.
- Chcę, ale…
- Nie ma żadnego ale.
- No… - nie zdążył dokończyć, bo Harry przyciągnął go do siebie i uciszył swoimi ustami. - Mrrr… - zamruczał.
- Ej kotku… pamiętaj, że nie jesteśmy sami - szepnął blondynowi do ucha
- Wiem - mruknął. Wyprostował się jak na Malfoy’a przystało i zobaczył, że w ich stronę idą trzy dziewczyny. - Chyba będziemy mieli gości - burknął i uśmiechnął się przyjacielsko. Podszedł do Luny i Ginny i pocałował je w rękę, a Harry potem w policzek i wyściskał obie.
- Jak dobrze was widzieć i gratuluję - uśmiechnął się promiennie.
- Dziękujemy i również gratuluję - odpowiedziała rudowłosa i spojrzała na Draco.
Kolejna, która mnie zabije, jak zrobię coś nie tak - pomyślał nieszczęśliwy blondyn, ale nic nie dał po sobie poznać.
Ginny nic nie powiedziała i zabrała Lunę do baru. Tam usiadły i poprosiły tonik.
Następnymi osobami, które urządziły sobie wycieczkę do nich byli Seamus i Dean.
- Harry, widzę, że upolowałeś niezłą sztukę - kiwną głową w stronę Dracona.
- To raczej on upolował mnie - zaśmiał się Potter.
- Seamus - Finnigan wyciągnął rękę w stronę Dracona.
- Draco - odwzajemnił uścisk Malfoy. Tak samo zrobił Dean.
- To my idziemy się napić - oznajmił Seamus i poszli do Freda stojącego za barem.
- Idzie jeszcze Neville - mruknął Harry do ucha Ślizgona.
- No, no… Draco Malfoy w sidłach Złotego Chłopca. Obawiam się, że świat tego nie wytrzyma - powiedział Neville podchodząc do nich. Nie przypominał tego łajzowatego dziecka z eliksirów. - Neville - powiedział i wyciągnął rękę w stronę Dracona.
- Draco - Malfoy odwzajemnił gest.
- Pamiętaj, że przyjaciele Harry’ego są naszymi przyjaciółmi - uśmiechnął się zachęcająco i poszedł porozmawiać z Hermioną.
Nagle w pomieszczeniu zabrzmiała muzyka i zobaczył, że Neville prosi Hermionę, a Seamus i Dean tańczą razem przytuleni do siebie.
- No, no… Nie spodziewałem się takiego Gryffindoru. Zdecydowanie szkoła kłamie na wasz temat.
- Wiem. Ale nie zamierzam nic robić w tym kierunku, żeby ich uświadomić - uśmiechnął się rozbrajająco i pociągnął swojego chłopaka na parkiet.
Przetańczyli chyba trzy godziny z różnymi osobami. Co jakiś czas podchodzili do baru się napić, ale chwilę później znowu wracali na parkiet. Kolorowe światła migały dookoła nich tworząc kalejdoskop barw.
Około drugiej w nocy Harry wymyślił, żeby włączyć karaoke. Wszyscy się zgodzili, a Draco siedział cicho, bo nie wiedział, o co chodzi. Brunet odciągnął go na bok i wytłumaczył całą zabawę i wrócił pomóc przy montażu. Kiedy w końcu uporali się z tym, zaczęła się zabawa z wybieraniem piosenki. Przelatywali przez play listę i w końcu trafili na Stereophonics. Gryfon zdecydował kto ma śpiewać i nikt nie miał żadnych przeciwwskazań. Wszystkim to pasowało. Oczywiście pierwszym wyborem był Draco. Miał wybrać piosenkę z repertuaru tej grupy. Najbardziej lubił „Graffiti on the train”, więc kiedy tylko ją zobaczył, wskazał na nią. Poleciały pierwsze takty piosenki, a on znalazł się w całkiem innym świecie. Zamknął oczy jak to miał w zwyczaju i zaczął śpiewać nie zważając na to, że ktoś go obserwuje.

„Oh the graffiti on the train
Oh the graffiti on the train oh no
Rolled into her life
Oh the graffiti on the train oh

Sets out, he left his lover sleeping
Rain falls, he's drowning in his secret
Wet streets are quiet as a church hall
Last house where children kick the football
Crossroads, his heart is beating faster
Getting close to asking her the question
"Marry me" he wants to paint the words on
The night train he's hiding with his spray cans
Tonight he's going to ride
When the paint is done and dried oh come on

Oh the graffiti on the train
Oh the graffiti on the train
Oh the graffiti on the train
Oh she'll never be the same oh no
Rolled into her life
Oh the graffiti on the train oh

Day breaks, his lover yawns and wakes up
Sips a cup and dusts her face in make up
Platform, she hears the people whisper
Someone died, they surfed the train and slipped up
Train comes, the coach she's always used to
The doors read a "Marry me, I love you"
Heart stops ecstatic and suspicious
She makes the call but he don't pick the phone up
The train sped down the line
It was the last train he would ride oh no

Oh the graffiti on the train
Oh the graffiti on the train
Oh the graffiti on the train
Oh she will never be the same
Rolled into her life
Oh the graffiti on the train oh”*

Kiedy skończył, nikt nie śmiał nic powiedzieć. Wszyscy przypatrywali mu się z zachwytem. Nie za bardzo wiedział, o co chodzi, ale nie chciał zmącić tej ciszy. Powoli zaczęli bić brawo i gwizdać. Powoli wszyscy zaczynali cichnąć, aż w końcu odezwała się Ginny.
- Co myślicie o tym, że pasuje do naszej bandy?
- Ja myślę, że jak najbardziej - uśmiechnął się Harry.
- Zgadzam się - powiedziała Luna i Hermiona razem, a pozostałe osoby siedzące w pomieszczeniu pokiwały głowami na znak zgody.
- Jeżeli wszyscy się zgadzają, to teraz przejdziesz inicjację.
- Ale jaką? - odezwał się Draco coraz mniej pewny, czy na pewno chce do nich dołączyć.
- Spokojnie. Nic strasznego. Jeżeli oni dali radę, to ty też sobie poradzisz…
Podeszli do jednej ze ścian, w której były widoczne drzwi.
- Musisz pomyślnie zaliczyć dwa testy, a trzeci przejdziesz później, jak już zdobędziesz pewną ważną umiejętność - mówiąc to otworzył drzwi, za którymi ukazała się ciemność.
- Ja-jaką?
- Zobaczysz - powiedział Harry, uśmiechnął się łobuzersko i wepchnął Dracona do pomieszczenia zamykając za nim drzwi.
_____________________________________________________________________________
**”Oh, pociąg z graffiti
Oh, graffiti na pociągu
W jej życie wtoczył się
wpłynął na nią oh, graffiti na pociągu

Wyrusza w podróż, zostawił śpiącą ukochaną
Deszcz, jego sekrety jak tonącemu odbierają mu oddech
Mokre ulice jak kościelne korytarze przepełnione ciszą
To już ostatni mijany dom, jakieś dzieci grają w piłkę
Rozdroża wątpliwości, a jego serce bije coraz szybciej
Nadchodzi nieubłaganie czas by zadać jej to pytanie
„Wyjdź za mnie” - chce wymalować właśnie te słowa
Nocny pociąg gdzie ukrywa się z puszkami farby w sprayu
I kiedy tylko skończy swoje graffiti i wyschnie farba
Wyruszy w swoją podróż jeszcze dzisiejszej nocy, no dalej

Oh, graffiti na pociągu
Oh, pociąg z graffiti
Oh, graffiti na pociągu
Oh, ona już nigdy nie będzie taka sama
W jej życie wtoczył się
wpłynął na nią
oh, graffiti na pociągu

Przychodzi świt jego kochanka budzi się i ziewa
Sączy coś z filiżanki i nakłada na twarz makijaż
Dworzec i peron - słyszy jak ludzie szepczą, że ktoś zginął
Popełnił błąd jadąc na dachu kolejowego wagonu
Pociąg wjeżdża, ten sam wagon do którego zwykle wsiada
Ale tym razem wsiadając na drzwiach dostrzega
napis „Kocham Cię - wyjdź za mnie”
Serce zatrzymuje się zachwycone ale coś podejrzewa
Telefonuje ale on nie podnosi słuchawki
Ten sam pociąg popędził w dal po torach
A to był ostatni pociąg jakim mógł przyjechać

Oh, graffiti na pociągu
Oh, pociąg z graffiti
Oh, graffiti na pociągu
Oh, ona już nigdy nie będzie taka sama
W jej życie wtoczył się
wpłynął na nią
oh, graffiti na pociągu”
Stereophonics „Graffiti on the train”

Draco Dormiens