czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 7.

Hey ;)
Miałam bardzo ciężki tydzień w szkole i wstawiam rozdział dziś, bo pisanie mnie odpręża.
Za to, na następny, będziecie musieli poczekać dłużej. Podejrzewam, że aż wrócę z obozu, czyli około 14 lipca.
Karolina - Twój komentarz podniósł mnie na duchu, że ktoś czyta w ogóle mojego bloga i że mu się podoba. Dziękuję.
_______________________________________________
Rozdział 7. "Nie bardzo Złoty Chłopiec..."

Draco został wepchnięty przez drzwi do małego pomieszczenia. Pochodnie zapaliły się chwilę później i rozświetliły mrok. W przeciwległej ścianie zobaczył zarys drzwi i szybko podszedł do nich, ale niestety nie chciały się otworzyć. Z westchnięciem odwrócił się plecami do nich i zobaczył coś połyskującego w drugim kącie pokoju. Szybko udał się tam, ale to coś uciekło. Draco sfrustrowany warknął i podążył za uciekającym przedmiotem. Bawił się z nim w kotka i myszkę przez dobre dwadzieścia minut, aż w końcu przypomniał sobie, że ma różdżkę. Krótkie Accio zakończyło sprawę. W ręku trzymał klucz. Wrócił do drzwi i otworzył je.
Wszedł do jasno oświetlonego pomieszczenia, które wielkością dorównywało Wielkiej Sali. Na środku stało dziesięć motocykli. Podszedł bliżej i znalazł kartkę przyczepioną do pierwszego.

Witaj Draco.
Mam nadzieję, że ci się podoba. Sam wymyślałem. Musisz znaleźć mój motocykl. Masz trzy szanse. Wierzę, że ci się uda.
Do dzieła.
Twój Harry.

Blondyn stał nie będąc w stanie się poruszyć.
Jak ja mam do cholery to zrobić?! - pomyślał wściekły. - Przecież ja nawet nie wiedziałem, że ma motocykl. No może trochę ubrania na to wskazywały… No nic. - wzruszył ramionami - Muszę coś zrobić.
Obejrzał pierwszy, na którym powieszona była kartka. Nie wiedzieć czemu miał przeczucie, że ten motocykl jest bardzo… babski. Może należy do Hermiony… Podszedł do drugiego, ale nawet nie musiał go oglądać, żeby wiedzieć, że na pewno nie należy do Pottera. Trzeci był czerwony i bardzo mały, a czwarty srebrny, więc Draco od razu je odrzucił. Piąty bardzo pasował do Harry’ego, ale Malfoy wolał obejrzeć wszystkie i dopiero zdecydować. Szósty miał wypalone inicjały N.L., siódmy był identyczny jak ósmy.
Najpewniej należą do Seamusa i Deana. - przeleciało mu przez myśl.
Dziewiąty był duży, potężny i czuło się od niego moc.  Draco był prawie pewny, do kogo należy ta bestia, ale dziesiąty przykuł jego uwagę. Był czarny z chromowaną kierownicą. Draco kiedyś marzył o tym, żeby jeździć na motocyklu. Miał nawet takie plany, żeby po szkole zdać na prawo jazdy i sobie jeden kupić, polecieć do Stanów i tam zwiedzić cały kraj na motorze. A ten potwór był ucieleśnieniem jego marzeń. Był po prosty piękny. Na baku miał namalowane płomienie i czaszkę, z której oczu wychodził wąż. I on jakby się poruszał… Nie, on na pewno się poruszał.
Draco usłyszał syk i odwrócił się do źródła dźwięku. To Harry szedł w jego stronę.
- Mówi, że poznał swojego pana - powiedział brunet do Dracona.
- Jak to, swojego pana? - zdziwił się blondyn.
- Normalnie. Ten motocykl należy do ciebie.
- Ale jakim cudem?
- Żadnym cudem. Pomyślałem, że skoro masz należeć do gangu motocyklowego, to powinieneś mieć na czym jeździć. A tak z innej beczki. Wiesz, który jest mój?
- Chyba tak - niepewność w głosie Malfoy’a była wręcz namacalna.
- Więc?
- Ten - wskazał dłonią na ten stojący obok jego motoru.
- Tak - uśmiechnął się i gwizdnął.
Jakby ze ściany zaczęła wychodzić reszta osób. Każdy podszedł do swojej maszyny i tak jak Draco myślał. Pierwszy był Hermiony, drugi Seamusa, trzeci Ginny, czwarty Luny, piąty Deana, szósty oczywiście Neville’a, siódmy i ósmy bliźniaków, dziewiąty Harry’ego, a dziesiąty należał teraz do Dracona. Blondyn zachowywał się jakby gwiazdka nadeszła wcześniej. Na jego twarzy gościł uśmiech, a nawet dosięgną on oczu.
- A teraz drugi test - przekrzyczał wszystkich Harry.
- Ale jak to. Przecież to był drugi test.
- Nie. Drugi, to tatuaż.
- Ale ja już… - nie skończył, kiedy zorientował się, że nie powinien tego mówić.
- Tak, wiemy, że już jeden masz, ale ten będzie inny. Będzie na swój sposób powiązany z twoją duszą, magicznym rdzeniem i naszymi tatuażami. Będziesz wiedział, kiedy coś jest nie tak z jednym z nas, a my będziemy wiedzieli, jak coś będzie nie tak z tobą. Będziemy mogli teleportować się bezpośrednio do ciebie. Poza tym, tatuaż to coś w rodzaju ducha ochronnego. Jeżeli będziesz chciał, żeby był niewidoczny, to się schowa, a jeżeli nie, to będzie cały czas widoczny. Poza tym nie przestrasz się jak będzie się przemieszczał i zmieniał rozmiar. One tak mają - powiedział teatralnym szeptem na co inni zachichotali.
- A ty jaki masz?
Harry nie odpowiedział, ale ściągnął bluzę i położył ją na motocyklu. Potem przez głowę zdjął koszulkę i powiedział coś w języku węży. W tedy odwrócił się plecami do Dracona, a blondyn zobaczył jak na jego ciele pojawia się piękna, czarna pantera z jadowicie zielonymi oczami. Poruszyła się lekko i syknęła coś. Harry zachichotał.
- Powiedziała, że rozpoznaje bratnią duszę. Między innymi, ze względu na nią, nie mogłem się z nikim związać. Potrafi być taka upierdliwa…
- Ale dlaczego ona mówi w języku węży? Skoro to jest kot, to powinna miauczeć, czyż nie?
- Owszem, miauczy czasami, ale jest to po części moja dusza, więc i ona zna ten język i łatwiej mi się z nią nim posługiwać. Przynajmniej nikt inny nie rozumie.
- A nas doprowadza to czasami do szału - wtrącił Fred.
- Ale wężomowa jest taka seksowna - dodał George.
- A kto będzie moim oprawcą? - zmienił temat Draco.
- Hermiona. To ona znalazła i udoskonaliła to zaklęcie. Najpierw jednak… Umiesz animagię?
- Nie.
- Ok. Hermi? Mogła byś?
- Oczywiście - uśmiechnęła się, wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na Malfoy’a. - Deprehensio Animam - szepnęła, a z jej różdżki wypłynęła czerwona smuga światła.
Oplotła zafascynowanego blondyna i wniknęła w jego duszę. Hermiona zakończyła zaklęcie i opuściła rękę.
- Tygrys. Jego forma animagiczna to tygrys.
- Wow - wykrztusiła Ginny.
- No tak. Czasem się zdarza - powiedział Malfoy z udawaną skromnością rozśmieszając wszystkich zebranych.
Blondyn chciał coś powiedzieć do Harry’ego, ale on gdzieś zniknął. Blondyn zauważył jednak czarnego kota skaczącego z motocykla na motocykl w stronę Hermiony. Ta uśmiechnęła się i wzięła kota na ręce. Ten ułożył się wygodnie w jej ramionach i zamruczał. Pantera jednak długo nie umiała usiedzieć w jednym miejscu i teraz ocierała się o nogi Dracona. Ten zaskoczony pogłaskał ją, a chwilę później na jej miejscu pojawił się Harry.
- O to moja animagiczna forma.
- Piękna.
- Mhmmm… Dobra. Nie będziemy się teraz rozczulać. Mamy mało czasu, a potem chcę jeszcze zrobić imprezę z okazji nowego członka!
Wszyscy zgromadzeni przenieśli się do głównej sali Pokoju Życzeń. Draco został położony na łóżku, które pojawiło się na ich życzenie, a reszta usiadła na kanapie przy stole. Zaraz na nim pojawiły się butelki z alkoholem, a dodatkowo obok Harry’ego popielniczka i paczka papierosów. Wziął jednego i odpalił. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, a Draco czekał na swoją oprawczynie, która aktualnie, z braku miejsca, siedziała na kolanach Harry’ego i pija drinka. Draco poczuł ukłucie nieznanego uczucia. To była, chyba na pewno, zazdrość. Chciał wstać i zrobić coś Pannie Wiem To Wszystko, ale przypomniał sobie, że to ona tu rządzi, a on nie ma żadnej władzy, a poza tym to jest tylko jego przyjaciółka. Popatrzył na nich jeszcze raz, a potem odwrócił głowę. 
Nagle przypomniał sobie, jak Harry chciał go pocałować w jednej z nieużywanych klas. Nie wiedział, czemu tak zareagował. Wydawało mu się to odpowiednie. Teraz żałował. Gdyby teraz podszedł do nich, Harry musiałby grać i mogłoby mu coś nie wyjść. Byliby zagrożeni przez Draco. Przez jego głupotę i nieodpowiedzialność.
Malfoy warknął na siebie w myślach. Nigdy nie przypuszczałby, że kiedyś będzie bał się tego, co zrobi Gryfon. Albo bardziej skutków tego co zrobi.
Rozgonił niechciane myśli i oczyścił umysł. Leżał na brzuchu bez koszulki i przygotowywał się mentalnie na przyjęcie gościa. Jak mu Harry powiedział, jeżeli się będzie opierał, to nic z tego nie wyjdzie i tygrys może go tylko uszkodzić, a jeśli będzie chciał z nim współżyć, to musi być spokojny i otwarty. Uśmiechnął się i poczuł jak materac ugina się pod ciężarem Hermiony.
- Spokojnie. Rozluźnij się - nakazała i przyłożyła różdżkę do łopatki.
Draco poczuł prąd przechodzący przez jego ciało i spiął mimowolnie mięśnie. Syknął kiedy ból się nasilił, ale pamiętając słowa Hermiony i Harry’ego, oddychał głęboko i starał się rozluźnić. Nawet nie wiedział kiedy zamknął oczy. Poczuł jak materac się ugina, więc otworzył je i napotkał spojrzenie zielonych oczu małej pantery. Kot zwinął się obok niego w kulkę i zasnął, a Draco czuł wsparcie bijące od strony zwierzątka.
- Ginny - powiedziała cicho Hermiona i rudowłosa szybko podeszła do Dracona i mruknęła coś niezrozumiale.
Wesley’ówna nacięła sobie palec sztyletem i upuściła kroplę na plecy Malfoy’a. Ta momentalnie się wchłonęła. Następna podeszła Luna, a potem chłopacy. Harry na samym końcu zmienił się na chwilę w człowieka, zrobił to co jego poprzednicy i powrócił do spania.
Godzinę później Hermiona oznajmiła, że skończyła. Wszyscy podnieśli się, żeby zobaczyć jak to wyszło i nikt nie mógł wyjść z podziwu. Blondyn nie miał siły, żeby się podnieść, więc było mu wszystko jedno. Harry nadal jako kot prychnął, kiedy obudzili go swoimi rozmowami i zachwytami. Wstał, przeciągnął się i spojrzał na dzieło swojej przyjaciółki. Miauknął z zachwytem i trącił noskiem Dracona. Ten wymamrotał coś niezrozumiale i odwrócił się od kota. Zwierzę jednak nie zaprzestało prób zwrócenia jego uwagi. Pantera weszła na niego i zaczęła po nim skakać. Jednak to także nie przyniosło pożądanego efektu. Sfrustrowany kot w końcu polizał blondyna po twarzy, na co ten skrzywił się i zrzucił z siebie Harry’ego.
- Oj Draco. Ja nie wiem czy to ci ujdzie płazem - powiedziała Hermiona patrząc na wściekłego kotka. Ten prychnął i odwrócił się do nich ogonem. Podszedł do baru, gdzie zamienił się w człowieka i zamówił szklankę Ognistej.
- Wiesz… wydaje mi się, że mi wybaczy - odezwał się po długim namyśle. Wstał, lekko krzywiąc się na ból pleców i podszedł do bruneta. Ten jednak nie zamierzał się odwrócić. Draco kierując się intuicją i wyłączając racjonalne myślenie, zaczął dobierać mu się do szyi, ale Harry chyba wziął nawyki od swojej animagicznej postaci i prychnął.
- Oj kotku - mruknął Draco. - Przepraszam.
- Trzeba było wcześniej pomyśleć. To bolało.
- Oj no przepraszam. Nie chciałem, ale wiesz… Jak ktoś po mnie skacze, a potem liże po twarzy, to chyba można się lekko zdenerwować, prawda?
- Tak, ale nie trzeba od razu z siebie zrzucać, na tą twardą i zimną podłogę. Z resztą jestem takim małym, niewinnym, ślicznym kotkiem. Jak mogłeś! - krzyknął, a wszyscy się na niego popatrzyli.
- Przepraszam - szepnął Draco i przygryzł płatek ucha.
- Hmmm… No dobrze. Przeprosiny przyjęte - burknął Harry, a zaraz potem został odwrócony i przyciągnięty do pocałunku. - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał cichutko Harry nieco zdezorientowany, kiedy oderwali się od siebie.
- Siła wyższa - wzruszył ramionami, uśmiechnął się jak wariat i dostał po głowie. - A tak w ogóle, to jaki będzie ten trzeci test?
- Prawo jazdy na motor. Tylko, że magiczna wersja. My nauczymy cię wszystkiego, a potem zdasz egzamin i dostaniesz świstek.
- I to wszystko?
- Tak, to wszystko.
Przez całą noc pili i zasnęli wszyscy razem na łóżkach dostarczonych przez Pokój. Harry spał razem z Draco, na łóżku obok nich dziewczyny, a chłopaki w dość dziwnych pozycjach na pozostałych dwóch łóżkach.
- Merlinie - jęknął Gryfon, kiedy następnego dnia otworzył oczy.
Podniósł się lekko jednocześnie zrzucając z siebie Dracona. Ten jednak nieprzejęty spał dalej. Potter spojrzał na zegarek wiszący na ścianie, z powrotem walną się na łóżko i zasnął.
Kilka godzin później, pierwsza obudziła się Hermiona. W głowie jej huczało, wzrok był rozmazany, a fryzura - lepiej nie mówić. Wstała, przeszła się kilka kroków i zaczęła budzić Harry’ego.
- Harry - mruknęła mu do ucha. - Harry - spróbowała znowu, tyle że głośniej.
Potter burknął coś i machnął ręką.
- Spać - wymamrotał i obrócił się na drugi bok.
Granger westchnęła i wróciła do swojego łóżka.
Harry obudził się na dobre jakieś trzydzieści minut później. Czuł się jakby go ktoś skopał butelką Ognistej. Ziewnął rozdzierająco i wstał z posłania. Popatrzył lekko nieprzytomnie na pozostałych, a w jego umyśle zaczął formować się szatański pomysł.
- Zgredku? - powiedział, a po chwili pojawił się przed nim Skrzat. - Mógłbyś dla nas załatwić eliksir na kaca?
- Oczywiście, Zgredek już przynosi - powiedział i aportował się z cichym „pop”.
- Draco, Draco, wstawaj  - szepnął do ucha swojemu chłopakowi, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
- Zgredek przyniósł - zakomunikował skrzat, postawił fiolki na stoliku, a jedną podał Harry’emu. Ten wypił eliksir niemalże z czcią i po chwili przestała go boleć głowa i mógł wszystko zobaczyć. Stanął w bezpiecznej odległości od łóżek i wyciągnął różdżkę z kieszeni. Chwilę później wszystkie śpiące osoby pływały w łóżkach.
- Wstawać! Zaraz będzie śniadanie - zakomunikował i zachichotał widząc mordercze miny obudzonych osób.
- Jak mogłeś! Jak ja teraz wyglądam! - przeraziła się Hermi i szybko skoczyła na nogi. Nie przewidziała tego, że może jej się zakręcić w głowie i tylko dzięki szybkiej interwencji Złotego Chłopca nie upadła na ziemię.
- To ci powinno pomóc - podał jej fiolkę, a ona opróżniła ją jednym łykiem.
- Dzięki - westchnęła i wysuszyła ubrania.
Pozostali powoli zwlekli się z łóżka i także otrzymali eliksir na kaca.
- Haaaaarry - zawył Draco, który jako ostatni wstał z posłania.
- Tak? - uśmiechnął się niewinnie Harry.
- Zabiję cię! Moje pięknie ułożone włosy są teraz totalnie do niczego! A moje ubranie? Jak ja wyglądam?!
- Jak zwykle pięknie - powiedział Złoty Chłopiec.
- No dobrze… Powiedzmy, że ci zaufam w tej kwestii.
- Ależ mnie się zawsze ufa! - krzyknął oburzony Potter.
- Tak, a potem ląduje u Puszka - skomentowała Hermiona.
- Albo w Komnacie Tajemnic - powiedziała Ginny.
- Albo ratując Syriusza - dodał Neville.
- Albo w Turnieju Trójmagicznym - wtrącił Seamus.
- Albo w Ministerstwie - podsumowali Luna, Neille i Hermiona.
- No ok. Już wiem, że wszystko jest przeze mnie. Nie musicie przypominać - burknął obrażony Harry i wyszedł z Pokoju Życzeń.
- Czy ktoś wie, o co mu tym razem poszło? - zapytała Luna.
- Oczywiście, że o nic. Po prostu jest przewrażliwiony. Przyzwyczaisz się Draco - powiedziała lekkim tonem Hermiona i także ewakuowała się do siebie.
- Więc do zobaczenia na śniadaniu - uśmiechnęły się Luna i Ginny.
- Tak, tak - przytaknął Malfoy.
- Nie przejmuj się…
- … przejdzie mu.
- Eeee… Dzięki Fred i George. Zapamiętam.
Weź mapę i Pelerynę. Będzie ci łatwiej wrócić do siebie.
- Dobrze - odparł automatycznie.
Bliźniacy wyszli i Draco został sam, więc miał chwilę, żeby pomyśleć. Po wczorajszym jego stosunek do Pottera nieznacznie się zmienił. Nie był w nim zakochany, co to to nie. Ale powoli zaczynał traktować go przyjaciela. Impulsem do tego, było też to, że przyjął go do swojej bandy choć ledwo go znał. Znaczy, że w głębi duszy mu ufał. Było to dość niezwykłe. Potter ufa Malfoy’owi.
Potrząsnął głową, żeby pozbyć się niechcianych na razie myśli.
Zgarnął Pelerynę i mapę do ręki. Ucieszył się, że mapa jest aktywowana. Jeden kłopot z głowy. Szybko nałożył na siebie magiczny płaszcz i wyszedł na korytarz.
***
Po pięciu minutach stanął przed ścianą, w której było tajne przejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Nie chciał jednak, żeby wydało się, że nie wrócił na noc, więc czekał z nadzieją, że ktoś będzie wychodzić i wtedy wejdzie. Nie musiał czekać długo, bo jakaś drugoklasistka szła na śniadanie i skorzystał z okazji i wślizgnął się do środka. Na szczęście salon był pusty. Szybko wszedł do swojego pokoju i zostawiwszy pelerynę na łóżku, a mapę na stoliku udał się pod prysznic.
Po dwudziestu minutach wyszedł z łazienki i podszedł do szafy. Zrzucił ręcznik i usłyszał gwizdnięcie. Poderwał głowę do góry i ujrzał Harry’ego siedzącego na jego łóżku.
- Co… Jak… Ty? - zapytał nieskładnie Malfoy.
- A tak jakoś. Przeszkadzam?
- Nie… - odpowiedział po namyśle i zaczął się ubierać.
Kiedy skończył spojrzał na Harry’ego, który dosypiał na jego łóżku. Na sobie miał niestety szaty szkolne, ale kto wie, co on nosi pod spodem. Potrząsnął głową, żeby pozbyć się tych myśli i podszedł po cichu do bruneta. Powoli wyciągnął różdżkę z szaty i oblał Harry’ego zimną wodą.
Potter momentalnie zerwał się jak oparzony i stanął w bezpiecznej odległości od Dracona. Z jego włosów i ubrania kapała woda, a oczy ciskały błyskawice.
- To za rano - rzucił Draco.
- Dzięki - warknął Potter wyciągając różdżkę. Jednak nie zamierzał mścić się na Draco. Zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Szybko wysuszył ubranie i podszedł do Dracona.
- Musimy iść na śniadanie? - zapytał z miną zbitego szczeniaka Harry ciągnąc Malfoy’a w stronę łóżka.
- Tak. Poza tym, ja jako Prefekt Naczelny powinienem zgłosić Dyrektorowi Dumbledorowi o tym, jaką to wczoraj imprezę urządziliście… - powiedział hardo blondyn i wyrwał rękę z uścisku Harry’ego.
- Och Draco…
- Nie ma, nie ma. Idziemy na śniadanie. Aaa… lepiej się schowaj pod peleryną, bo nikt nie przywykł do widywania Gryfonów w Slytherinie.
Oczywiście Draco nie wpadł na to, by zapytać się jak Harry dostał się tutaj nie podnosząc alarmu wśród Ślizgonów.
- Dobrze. A gdzie masz moją mapę?
- Leży na stole.
Przed drzwiami Wielkiej Sali rozdzielili się i poszli do swoich stołów. Tam powitali ich przyjaciele wypytując gdzie spędzili noc. A przynajmniej tak było w przypadku Draco. Blaise cały czas się do niego nie odzywał, ale patrzył na Harry’ego nieprzyjemnie. Malfoy miał złe przeczucia.
Ten dzień Draco przesiedział nad lekcjami, bo Harry musiał pojechać coś załatwić. W sumie mógłby posiedzieć z bandą, ale oni, jak na złość, też wybyli i nigdzie nie mógł ich znaleźć. Dopiero wieczorem, został wręcz porwany ze swojego pokoju i zaprowadzony do Pokoju Życzeń na pierwszą lekcję teorii do zaliczenia prawa jazdy.
***
Następnego dnia, czyli w poniedziałek miał podwójne eliksiry, OPCM i zielarstwo, a wszystko z Gryfonami. Nie wiedział, czy się z tego powodu cieszyć czy nie. Przez dwie pierwsze lekcje spoglądał na Pottera. Harry pracował z Hermioną, a kiedy ona zorientowała się, że blondyn ich obserwuje zwróciła mu uwagę, żeby przestał, ze względu na Snape’a. W czasie lekcji, jak zwykle Draco przygotował swój eliksir bezbłędnie i miał wolną połowę drugiej lekcji. Harry męczył się nad sowim eliksirem i co jakiś czas był instruowany przez Granger co ma robić. Severus chodził od stolika do stolika i albo warczał, albo… warczał trochę mniej. Jako że stolik Dracona był zraz obok ich, usłyszał jak Severus komentuje nieudolność Pottera i mówi, że ma zostać po lekcji, bo muszą porozmawiać. Tylko Snape powiedział to… normalnym tonem. A może mu się tylko zdawało. Może powiedział to na tyle cicho, że nie dosłyszał jakiegoś warknięcia, albo źle to zinterpretował.
Gdy zadzwonił dzwonek, Draco ociągał się z wyjściem z klasy. W końcu został tylko on, Harry i profesor. Popatrzył się na Pottera, ale ten ledwo zauważalnie kiwnął głową i Malfoy nie miał wyjścia, jak tylko wyjść. Zanim jednak zamknął za sobą drzwi usłyszał jeszcze podniesione głosy Severusa i Harry’ego.
Albo ten chce sobie zarobić na szlaban, albo na utratę sporej ilości punktów - przeleciało Draconowi przez myśl.
***
- Posłuchaj mnie uważnie! Co ty sobie myślisz? - zapytał się mężczyzna w czerni.
- Och, ojcze! Wszystko jest w porządku - zaśmiał się młodszy czarodziej. - Panuję nad sytuacją.
- No nie wiem. On się cały czas na ciebie gapi! - mruknął zbulwersowany mężczyzna.
- Och, TO ci tak bardzo przeszkadza - westchnął chłopak. - Boisz się, że zbałamuci twego ukochanego synka? - sarknął.
- Nie! - zaprzeczył szybko mężczyzna. - Po prostu chcę, żebyś uważał na siebie.
- Będę - przyrzekł chłopak z rozbawioną miną. - My się tylko kolegujemy.
- Zawsze to się tak zaczyna.
- Wiesz już coś w sprawie tego listu? - zmienił temat młodszy czarodziej.
- Niestety nie. Nadal próbuję coś znaleźć. Musisz na siebie uważać. Obawiam się, że tu może być szpieg.
- Dobra, dobra… będę uważać - westchnął i skierował się do wyjścia.
- To w ten piątek? - zapytał mężczyzna, zanim chłopak zdążył zamknąć za sobą drzwi.
- Owszem - odpowiedział, a na jego twarzy zagościł niebezpieczny uśmieszek.
***
Draco szybko pobiegł pod salę obrony, gdzie czekała już cała klasa. Stanął lekko na uboczu i obserwował. Kiedy wodził oczami po wszystkich, nagle natknął się na spojrzenie brązowych oczu. Uśmiechnął się lekko, a właścicielka czekoladowego spojrzenia odwróciła głowę rozbawiona. Kontynuował przegląd osób, aż w końcu zobaczył oczy koloru Avady, w których widoczne było rozbawienie i lekkie zmęczenie biegiem z lochów.
Lekcja OPCM-u zleciała szybko, natomiast Zielarstwo ciągnęło się jak flaki z olejem. Na szczęście była to ich ostatnia lekcja tego dnia.
Draco poszedł na lunch zmęczony jak nigdy. Usiadł ciężko na krześle i prawie zasnął z głową na stole. Tylko upomnienia od Pansy pomogły mu utrzymać względną przytomność.
Potem powlókł się do lochów, jednak przy wejściu został złapany przez bandę Gryfonów, która uparła się, że czas na lekcje praktyczną, zanim jeszcze nie spadnie śnieg. Zaciągnęli Dracona do Wieży Gryffindoru, żeby go odpowiednio ubrać. Pod peleryną nikt go nie widział i bez problemu przedostali się przez zatłoczony Pokój Wspólny do dormitorium Harry’ego. Na szczęście, tak jak Draco, Potter mieszkał sam.
- Więc jednak macie tu minimum luksusu… - skomentował Draco.
- Jednak tak - skwitował Potter i zaciągnął blondyna przed lustro. Hermiona przyglądała się mu krytycznie i po długim namyśle powiedziała:
- Masz podobną budowę do Harry’ego, więc nie będzie problemu z uszyciem spodni dla ciebie. Daj mi dwadzieścia minut. Aha, jaką ma mieć kurtkę? - zwróciła się do bruneta.
- Ramoneskę, najlepiej podobną do mojej.
- Ok - powiedziała i wyszła.
Chłopacy, Ginny i Luna usiedli i zaczęli rozmawiać. Draco siedział lekko speszony, ale kiedy coś wskoczyło mu na kolana od razu odzyskał pewność siebie. Pogłaskał panterę i w nagrodę kot zamruczał. Po około czterdziestu minutach wróciła Hermiona trzymając w rękach ubranie dla Dracona.
- Proszę - powiedziała z uśmiechem i wręczyła mu spodnie. Kurtkę natomiast rzuciła na łóżko.
- Dziękuję.
- Idź do łazienki.
Po chwili wrócił do pokoju. Trochę dziwnie się czuł w takich spodniach, ale kiedy zobaczył reakcję zebranych w pokoju osób wiedział, że warto się trochę pomęczyć.
- No to idziemy - zakomenderował Harry i wszyscy niechętnie oderwali wzrok od Dracona.

3 komentarze:

  1. Przekomarzanie się Harry'ego i Draco jest przesłodziutkie ♥
    Pomysł z gangiem motocyklowym jest mega. Widać, że masz wiele pomysłów jak urozmaicić opowiadanie i bardzo się z tego cieszę. Boże, chciałabym zobaczyć takiego seksownego Dracona w stroju motocyklisty na żywo haha :) Chciałabym jeszcze coś dodać, ale jest 23.00 i mój mózg już niestety nie pracuje, jak powinien, więc życzę Ci jedynie weny i miłego weekendu. ^^ - Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    świetny, cudowny, tak, tak Harry nie jest jednak takim grzecznym chłopcem ;] Draco otrzymał swój własny motor, teraz tylko prawojazdy.. Harry w swojej zwierzęcej postaci jest takim małym kotkiem, czy takim większym.... ooo Severus jest ojcem Harrego ciekawe....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    rozdział świetny, o tak Harry nie jest jednak takim grzecznym chłopcem ;] jak się wydawało, Draco otrzymał swój własny motor, teraz tylko prawo jazdy musi zrobić... Harry w swojej zwierzęcej postaci jest takim małym kotkiem, czy takim większym? ooo Severus jest ojcem Harrego, ciekawe, coraz bardziej mi się podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń