To w związku z bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem, czyli moimi 18. urodzinami wstawiam pierwszy rozdział drugiego tomu!!!
Wiem, że szybko, nie zdążyliście się stęsknić i w ogóle, ale jestem taka szczęśliwa i podjarana...
Tom II
Rozdział 1. „Szpital”
Poczuł ręce podnoszące jego głowę. Nie miał siły
zaprotestować ani otworzyć oczu. Czuł w gardle wielką gulę i mimo tego, że
próbował przełknąć, nie udawało mu się jej pozbyć.
Czuł się tak strasznie bezsilny. Czuł tylko głowę i
twarz. Zdawał sobie sprawę, że ktoś przytyka mu zimną fiolkę do buzi i wlewa
eliksir. Ze zdziwieniem zauważył, że gula zmniejsza się by mógł przełknąć płyn,
po czym ponownie rośnie utrudniając oddychanie.
W następnej sekundzie poczuł, że opada bariera
dookoła jego umysłu, a on słyszy rozmowę. Skupił się na słowach.
- Powoli dochodzi do siebie. Jego magia jest w
strzępach po klątwach, ale także w związku z ciążą.
Harry gdyby mógł, odetchnąłby z ulgą. Czyli nie
stracił dziecka. Kamień spadł mu z serca.
- Nie obchodzi mnie to - warknął ktoś z prawej
strony Pottera. - Ma wyzdrowieć.
- Dobrze Mistrzu. Co później?
- Jeszcze nie wiem. Może puszczę go z powrotem do
szkoły. W końcu musi skończyć naukę - mruknęła osoba z wyraźnym niezadowoleniem
w głosie.
Harry chciał krzyknąć, zapewnić, że on musi wrócić
do szkoły, że musi zobaczyć się z Draco, z ojcem i Hermioną. Chciał wstać,
chciał się ruszyć, albo chociaż otworzyć oczy, ale pomimo wielkiego wysiłku nie
dał rady. Przez chwilę bał się, że może on już nie żyje i lewituje tylko
dookoła swojego ciała, ale szybko odrzucił tę absurdalną myśl, bo ten mężczyzna
nie mówiłby o puszczeniu go do szkoły gdyby był martwy. Chciał zaśmiać się z
własnej głupoty, ale ku swojej irytacji nie był w stanie. Westchnął mentalnie i
skupił się ponownie na rozmowie.
- A co z Voldemortem. Będzie chciał go znowu
porwać.
- Owszem. Obstawimy Hogwart, nałożymy dodatkowe
zaklęcia, skontaktujemy się z jego ojcem i Malfoy’ami.
- A co Lucjusz ma wspólnego z Potterem?
- Jeżeli się nie mylę, to są całkiem dobrymi
znajomymi i prowadzą wspólne interesy. A teraz koniec pogaduszek. Lecz go.
Gryfon usłyszał oddalające się kroki i ponownie
ktoś uniósł mu głowę. Tym razem eliksir był niemożliwie słodki i Harry chciał
kaszlnąć, ale oczywiście jego ciało nie zareagowało.
Nagle pod powiekami wybuchła mu fontanna barw.
Próbował skupić się na jednym kolorze, ale zakręciło mu się w głowie i wycofał
się w głąb umysłu. Po kilku próbach udało mu się. Został sam w ciszy i pustce.
***
- Co to było?!
- Nie wiem. Miałem wrażenie, że leci do nas, że
wiedział co planujemy, a potem ktoś go chwycił i zniknął!
- Ale gdzie on teraz jest? Skoro to nikt z nas…
Draco wraz z Lucjuszem, Severusem i Hermioną
siedzieli w salonie Malfoy Manor i zgadywali, co mogło się stać w Czarnym
Dworze. Kim był ten mężczyzna, albo kobieta, gdzie zabrał Harry’ego, a przede
wszystkim skąd wiedział, że to dziś po niego przyjdą i co zrobi, lub spróbuje
zrobić Harry. Tak na marginesie Potter ogromnie ryzykował, że Voldemort
szybko zorientuje się w sytuacji i zabije kogoś.
- Ale jak to tak? - nie dowierzał Lucjusz. - Skąd
ten ktoś wiedział, że zabezpieczenia puściły. Nawet… nawet Tom nie wiedział.
- To na pewno nikt z nas. Wszyscy wrócili tutaj.
- Mam pewne podejrzenia, ale obym się mylił -
mruknął Snape rozlewając do kieliszków alkoholu.
- O kim mówisz Severusie?
- Mówię o… - nie dane było mu skończyć, bo w szybę
zastukała mała, czarna sówka z przyczepionym do łapki pergaminem zwiniętym w
rulonik.
- Zobaczymy któż to o tej porze pisze.
Racja, było już dobrze, po drugiej w nocy, ale oni
nie byli w stanie zasnąć. Nie po tym co zobaczyli.
Draco szybko podszedł do okna, uchylił je lekko i
sięgnął do wyciągniętej przez sówkę łapki. Zwierzę nie czekając na nic, odleciało
wolne od ciężaru.
- Czemu ja? - jęknął Severus, kiedy chrześniak
podał mu list.
Drogi Severusie
Mam Twojego syna.
Wiem, że byliście po niego na Czarnym Dworze. Zdajesz sobie sprawę z tego, kim
On jest. Należy do nas. Jednak będę tak wspaniałomyślny, że jak wyzdrowieje,
to odeślę go do Hogwartu. Podniosę bariery dookoła zamku i postawie straż.
Będzie dobrze chroniony. Nie pozwolę, żeby znowu coś się stało. Myślę, że masz
coś do powiedzenia w tej sprawie tak samo z resztą jak panowie Lucjusz i Draco
Malfoy’owie, ponieważ, jak mi wiadomo, Harry miał wstąpić do ich rodziny.
Zatem zapraszam Cię i
Twoich przyjaciół na obiad. Porozmawiamy o interesach Twojego syna.
Z poważaniem
Mistrz Zakonu
Mrocznego Ciernia
Jonathan Veniger
- Zakon Mrocznego Ciernia? Z choinki się urwali? -
zakpił Malfoy, jednak widząc miny pozostałych, przeszła mu ochota na żarty. - O
co tu chodzi? To żart, prawda?
- Obawiam się, że nie, Draco - powiedziała smutno
Hermiona i przysunęła się do blondyna na kanapie obejmując go ramionami. -
Natknęłam się kiedyś w książce na ten Zakon. Zajmują się eliksirami oraz
zaklęciami używanymi do ich ważenia. Nic dziwnego, że Mistrz cię zna,
Severusie.
- Zna, ale on się zwracał do ciebie, jak do starego
przyjaciela! - oburzył się Draco.
- Bo można powiedzieć, że jesteśmy starymi
znajomymi. Znał moich pradziadków, dziadków, rodziców no i mnie.
- Twoich… pradziadków? - krzyknęła zaskoczona
Hermiona.
- Tak. On jest wampirem.
***
Świadomość bawiła się z nim w kotka i myszkę.
Czasem miał wrażenie, że już za chwilę otworzy oczy,
wstanie z łóżka i będzie normalnie funkcjonował, a czasem nie miał nawet siły i
ochoty myśleć, czy choć starać się utrzymać świadomość przy sobie. Raz udało mu
się poruszyć ręką, czy nogą, ale ani razu nie otworzył oczu.
Tłumaczył to sobie brakiem sił, ale tak na prawdę,
w głębi serca się bał. Tak cholernie był przerażony, że znowu obudzi się w celi
u Voldemorta, że to, że zobaczył tam Severusa i Draco to był tylko sen. Że
wcale nie było próby ucieczki, a on jest tylko głupim, naiwnym dzieciakiem,
który wierzył, że należy mu się odrobina szczęścia. Nie dla Wybrańca radość i
szczęśliwe życie. Nie chciał się rozczarować.
Poza tym, gdyby był w Malfoy Manor, na pewno choć
raz odzyskałby świadomość przy Severusie. Czułby obecność Draco obok siebie, bo
był pewny, że chłopak nie zostawiłby go samego. Tak samo jak Hermiona.
Przypominał sobie mgliście rozmowę obcych mu osób.
Czuł wtedy dookoła nich moc i jakąś nieznaną aurę. Wiedział jednak, że nie chcą
mu zrobić krzywdy, bo karmili go wzmacniającymi i leczniczymi eliksirami.
Trudno było mu powiedzieć ile czasu tak trwał.
Zgadywał, że mogło to być kilka tygodni. Nie miał żadnych wiadomości od
Hermiony i ojca. Czuł się pusty. Zniknęła ich obecność, którą czuł na skraju
umysłu zawsze, poza tymi paroma tygodniami w Czarnym Dworze.
Skąd oni mieli wiedzieć gdzie jest, skoro nie mógł
im tego powiedzieć. Ale sam w końcu nie wiedział, prawda? Postanowił czekać.
Było to najlepsze wyjście biorąc pod uwagę to, że nie torturują go, ma spokój,
nikt go nie nęka.
Najbardziej tęsknił za Draconem. Tęsknił oczywiście za ojcem, Hermioną
i przyjaciółmi. Musiał przyznać, że trochę nawet brakowało mu Lucjusza.
Jego myśli błądziły jeszcze przez jakiś czas póki
znużony się odpłynął w krainę ciemności, smutku, samotności i bezwzględnej
ciszy.
***
- Tak, on jest wampirem.
- Co? - zaskoczona Hermiona zaniemówiła.
- No, tak jakoś - wzruszył ramionami Snape.
- Ale po co byłby im Harry? - zapytał Draco
obejmując mocniej Gryfonkę siedzącą obok siebie.
- Istnieje proroctwo - zaczął Severus, ale krzyk
Hermiony skutecznie go uciszył.
- Czemu zawsze jest jakaś przepowiednia albo
proroctwo!
- Nie wiem. No więc, istnieje proroctwo, że z
końcem siódmego miesiąca przyjdzie na świat dziecko potężnej czarownicy
mugolskiego pochodzenia i czarodzieja ze starego rodu, które poprowadzi Zakon
Mrocznego Ciernia oraz inne wampiry do zwycięstwa nad Czarnym Panem, oraz do
prawowitej władzy nad światem.
- I znowu Voldemort. On zawsze wkręci się w
największą imprezę - sarknął Draco i zaczął chodzić dookoła pokoju.
- Nie jest powiedziane, że to o niego chodzi -
powiedział spokojnie Lucjusz patrząc na swojego zdenerwowanego syna.
- Faktycznie. Mamy na świecie tylu Mrocznych
Lordów…
- Akurat tylko jednego, jednak Lucjusz ma rację,
Draco - zwrócił się do blondyna Snape. - To proroctwo ma już z kilka tysięcy
lat, a po drodze paru Czarnych Lordów odwiedziło ten padołek.
- A ten tekst o władzy nad światem?
- Związane jest to z legendą z początków świata. Na
ziemi żyli ludzie, czarodzieje i wampiry. Ci ostatni, jako, że byli nieśmiertelni,
przejęli władzę nad światem. Wszystko było dobrze, ludzie czarodzieje i wampiry
żyli w zgodzie do czasu, kiedy pojawił się Merlin wyróżniający się poziomem
magicznej mocy. Wampiry wystraszyły się, że będzie chciał ich pozbawić władzy i
ogłosiły go wrogiem publicznym, że niby trudzi się zakazaną magią. Ludzie
zamiast się wystraszyć ruszyli na niego i uwięzili go. Jakiś czas później
wampiry popadły w paranoję i każdego, kto wykazywał się choć odrobiną magii
ponad poziom, lądował w więzieniu. Czarodzieje w końcu zorientowali się, o co
chodzi i wznieśli bunt. Sprowadzili ich do podziemia i tam trzymali. Ludzie
objęli władzę, czarodzieje także zaczęli się ukrywać, a wampiry czekały na
dzień zemsty.
- Ale czemu na Czarnym Panu, a nie na
czarodziejach?
- Poza tym powinni być sami sobie winni. Gdyby nie
ruszyli Merlina, rządziliby światem, a to czarodzieje ich sprowadzili do
podziemia.
- Owszem, ale bez czarodziei nic nie zdziałają.
Wiedzą, że popełnili błąd, a teraz to Czarny Pan rządzi światem, więc to na nim
chcą się odegrać - wytłumaczył Snape. - Niedługo później usłyszeli proroctwo i
trzymają się go.
- Więc uważają, że to Harry jest tym dzieckiem -
podsumował Draco.
- Obawiam się też, że to może być prawda.
W pokoju zapanowała cisza. Nikt nie miał nic więcej
do powiedzenia. Wszyscy jednak pomyśleli to samo.
Znowu Harry. Jak nie Voldemort, to wampiry. Nie
może być zwykłym nastolatkiem. Nigdy nie będzie mu to dane.
Draco zastanowił się nad ich pierwszą rozmową i jak
do tego doszło. Spojrzał na ojca, który był sprawcą tego, że teraz są
zaręczeni. To on kazał im się pogodzić. Zawsze zastanawiało go, jaki miał w tym
cel starszy Malfoy. Co go do tego skłoniło. Może to, że znał on Harry’ego i
prowadził z nim wspólne interesy. Bo w to, co powiedział wtedy Lucjusz nie za
bardzo chciał wierzyć. Że niby Potter jest bogaty i jego status pomoże
Malfoy’om powrócić do społeczeństwa. Bzdury. Już dawno wyszli na prostą
opowiadając się po stronie Dumbledore’a i zdradzając sekrety Czarnego Pana.
Więc o co chodziło? Dlaczego on to zrobił. Jaki miał w tym cel?
Draconowi przebiegło przez myśl, że może Snape,
albo sam Harry go do tego nakłonił, ale szybko odrzucił ten pomysł, bo niby
jaki oni mieliby w tym cel.
Gdyby to był pomysł Harry’ego, to Gryfon przez
tamten tydzień porozmawiałby z nim sam, a nie unikał, włóczył się z
przyjaciółmi. Sam miałby w tym interes.
A w Snape’a nie wierzył. On sam by z nim
porozmawiał, a nie przekazywał przez ojca.
Po prostu będzie się musiał dowiedzieć po
wszystkim, jeżeli nie zapomni.
Bo teraz najważniejsze to było odzyskanie Pottera
całego i zdrowego.
Nagle Draco krzyknął zwracając na siebie uwagę
wszystkich w pokoju.
- Co się stało?
- A co z… - zaciął się i poczuł łzy spływające po
policzkach.
Poczuł gulę rosnącą mu w gardle. Nie był w stanie wypowiedzieć
słowa, a przerażenie ściskało mu płuca.
Co jeśli Harry stracił dziecko?
Nie pomyślał o tym wcześniej, a w trakcie akcji
ratunkowej był zbyt skupiony na niezdemaskowaniu się, żeby spojrzeć na brzuch
Harry’ego.
Hermiona jakby domyślając się o co chodzi, mocniej wtuliła się w blondyna i szeptała jakieś nic niewarte pocieszenie.
- Nie wiem - przyznał Snape wyczytując z myśli
Hermiony o co chodzi.
Całą posiadłość przeszył krzyk bólu. Wszyscy
zerwali się na nogi, a Lucjusz poprowadził ich przez dwór.
W końcu po kilku minutach biegu stanęli w otwartych
drzwiach i zobaczyli Narcyzę siedzącą na krześle z szeroko rozstawionymi nogami
i rękami obejmującymi brzuch. Pierwszy otrząsnął się Snape i szturchnął
Lucjusza, który zdawała się nie zauważać nic oprócz żony.
- Co…?
- Ona rodzi. Trzeba ją zabrać do szpitala.
- A, tak - mruknął.
Podbiegł szybko do Cyzi i wziął ją na ręce. Snape
aportował się z nimi zostawiając wstrząśniętych Dracona i Hermionę.
- Draco! Żyjesz? - Granger potrząsnęła zaskoczonym
chłopakiem.
- Co? Tak - mruknął.
Gryfonka szybko przepytała go, na jakiej ulicy jest
szpital i teleportowała się razem z Malfoy’em. Wylądowali w holu, a Draco
ruszył do recepcji poprawiając szatę na sobie i układając na szybko włosy.
Przetarł zmęczone oczy i uśmiechnął się swoim najlepszym uśmiechem.
Pomimo tego, że miał wygniecione ubranie,
twarz lekko poszarzała od zmartwienia i braku snu, oczy zaczerwienione i
zapuchnięte od płaczu, to kobieta w wieku około dwudziestu pięciu lat siedząca
za kontuarem z zadowolonym uśmiechem wskazała mu salę, do której zaniesiono
jego matkę.
- Wyglądasz jak byś nie spał i pił od dwóch
tygodni, a mimo wszystko kobiety cię uwielbiają - powiedziała mu do ucha
Hermiona idąc za nim korytarzami.
- Malfoy’owie mają w sobie to coś - powiedział
skromnie i strzepnął niewidoczny kurz z rękawa szaty.
W końcu dotarli pod salę. Usiedli na malutkich
krzesełkach pod przeciwległą ścianą i pozostało im tylko czekać.
Po dwóch godzinach siedzenia usłyszeli płacz
dziecka, z pokoju wyszedł zmęczony Severus prowadząc Lucjusza za sobą.
- Córeczka - powiedział Malfoy siadając na krzesło
obok syna.
- Przecież miał być chłopiec - przypomniał Draco.
- Ale jest dziewczynka. Malutka Cyzia - powiedział
Lucjusz i zdawał się odpłynąć do innego świata.
- No to masz siostrę - Hermiona uśmiechnęła się
klepiąc Dracona przyjacielsko po plecach.
- W tym przypadku imiona Jonathan Scorpius nie
pasują.
- Raczej nie - zgodził się Snape.
- Kiedy będzie można odwiedzić Narcyzę? - zapytała
Hermiona.
- Myślę, że niedługo - powiedział Snape i zamyślił
się. - Czy Serpens został sam w domu?
Draco zaklął pod nosem i z błagalnym wyrazem twarzy
razem z Hermioną teleportował się z powrotem do Malfoy Manor.
- Serp! - krzyknął. Odpowiedziała mu cisza.
Poszedł do jego pokoju - pusto.
Zajrzał do swojego pokoju - także nic.
Wpadł na pomysł poszukania go w jego kryjówce, ale
ku jego wielkiemu zdziwieniu, nikogo tam nie było.
- Płomyk! - zawołał Skrzata, który pojawił się z
cichym pop.
- Pan wzywał?
- Tak, znajdź Serpa.
- Dobrze - powiedział Skrzat i zniknął.
- Nie domyślasz się, gdzie mógł się schować? -
spytała Hermiona.
- Nie. Gdybym wiedział, nie prosiłbym Skrzata.
- Ale to twój brat, no nie?
- Owszem, ale spędzam z nim jedynie wakacje i
święta. Kiedy się urodził, byłem już w Hogwarcie. Kiedy miałem go poznać?
Hermiona przyznała mu rację i nie powiedziała nic
więcej. Z resztą nie musiała, bo po chwili pojawił się Płomyk z zapłakanym
chłopcem.
Gryfonka stwierdziła, że jest to mniejsza kopia
Draco. Takie same jasne włoski, twarz o arystokratycznych rysach lekko jednak
zniekształconych przez pyzowatość dziecka, wyprostowana, dumna postawa i te
same niebiesko-szare oczy, teraz zapłakane. Oczywiście odcień skóry też mieli
ten sam, tyle że chłopiec miał teraz rumieńce na policzkach i lekko zaczerwieniony
nos od płaczu.
Draco nie zwracając uwagi na taksujące spojrzenie
dziewczyny wziął brata na ręce, a ten nie tracąc czasu owinął mu drobne rączki
wokół szyi i oparł główkę na ramieniu. Blondyn szybko wszedł do pokoju malca, a
Hermiona poszła za nimi.
- Co się stało? - spytał Draco sadzając chłopca na
łóżku.
- Bo mama tak krzyknęła. Myślałem, że na mnie, bo
chwilę wcześniej rozbiłem wazon - pociągnął noskiem. - Uciekłem i schowałem
się. Nie chciałem, żeby mama była zła - powiedział i z oczu pociekły mu świeże
łzy.
Chłopczyk podniósł głowę i spojrzał z ciekawością
na Hermionę.
- Pamiętasz mnie? - spytała podchodząc do łóżka i
siadając na ziemi.
- Tak. Byłaś u nas w święta - powiedział chłopiec i
uśmiechnął się lekko. - Jesteś przyjaciółką Dracona i Harry’ego. A wiesz, że
Harry będzie moją rodziną? - spytał malec z taką powagą, że Hermionie z trudem
udało się nie roześmiać.
- Tak, wiem. Będę druhną na ich ślubie -
powiedziała i pogłaskała chłopca po policzku.
Draco odchrząknął zwracając na siebie uwagę obojga.
- To nie twoja wina Serpens. Nasza mama nosiła
naszą siostrę w brzuchu i ona chciała już wyjść. Taki zbieg okoliczności.
- Myślałem, że naszego brata - powiedział Serp z
niezrozumieniem w oczach.
- Też tak myśleliśmy, ale okazało się, że to
dziewczynka i że mamy siostrę. Cieszysz się?
- Tak - zapewnił i znowu przytulił się do brata.
- No już. Mam cię przebrać i pójdziemy do niej.
- Dobrze - zgodził się Serp, pociągnął nosem,
zeskoczył z łóżka i zdecydowanym krokiem poszedł do szafy w poszukiwaniu ubrań.
***
Okazało się, że Serp sam się ubiera i nie
potrzebuje pomocy, więc Draco zorganizował coś do jedzenia i przed wyjściem
zjedli jeszcze po kanapce.
Teleportowali się znowu do holu, a stamtąd do sali
wskazanej przez panią w recepcji.
- Gdzie ojciec? - spytał Draco Severusa siedzącego
na krzesełkach naprzeciwko sali.
- Prosił, żebyście weszli jak przyjdziecie.
Hermiona usiadła obok Mistrza Eliksirów dając głową
znak, żeby Draco wziął Serpa i weszli do środka.
Narcyza leżała na łóżku pośród białej pościeli.
Wydawała się niezwykle drobna i krucha w objęcia tego łoża.
Na twarzy była bledsza niż zwykle, przez co jej
włosy były jeszcze bardziej czarne. Na jej piersi leżało różowe zawiniątko.
Lucjusz siedział na skraju łóżka tyłem do drzwi. Jedną rękę trzymał na ręce
żony, drugą zaś głaskał zawiniątko. Żadne z nich się nie odzywało, jakby
zauroczeni zawartością kocyka.
Dracona i Serpa zobaczyli dopiero, kiedy usiadli na
krześle obok łóżka.
Narcyza przechyliła się nieznacznie w stronę synów,
by mogli obejrzeć siostrę. Draco nie potrafił wykrztusić choćby słowa. Serp
nieśmiało wyciągnął rękę i dotknął palcem wystającej z zawiniątka dłoni.
Dziewczynka poruszyła się lekko, ale nic więcej się nie stało. Serp wyszczerzył
zęby w uśmiechu i wgramolił się na łóżko obok Cyci. Ukrył twarz w jej włosach
obejmując rączą za szyję.
Draco w końcu zebrał się na tyle, żeby być w stanie
coś powiedzieć.
- Jest… śliczna.
- Prawda - przytaknął Lucjusz.
- Już wiecie jak dacie jej na imię?
- Jeszcze nie. Ale czy to ważne? - spytał Lucjusz
zapatrzony w córkę.
- Wiesz, Lucjuszu, miło by było zwracać się do niej
po imieniu, a nie „Ej ty!” - zaśmiała się Cyzia.
- Owszem, ale wydaje się to takie mało ważne -
westchnął Lucjusz.
- Może Cecily?
- Ładnie - powiedział Malfoy Senior. - A na drugie?
- Sophie - zaproponowała Narcyza i pocałowała córkę
w główkę.
- Podoba mi się. Cecily Sophie Malfoy.
Na początek Wszystkiego Naj ! Spełnienia Marzeń itp. xd
OdpowiedzUsuńPo drugie, ktoś mi miał dać znać kiedy się pojawi nowy rozdział ( taa znowu coś z serii ''Nari się czepia'' xd )
Po Trzecie wiesz, że przez tamten rozdział spać nie mogłam! Jednak postanowiłam przeczytać rozdział jeszcze kilka razy i wykminiłam nawet pewną teorie spiskową związku z tym nie fortunnym wydarzeniem (czyli , mam już własna teorię xd)
Draco i Hermiona zachowują się jak by co zrobili w ogóle się nie wydarzyło - też tak można (xd) co nie znaczy, że się nie wydarzyło, mam nadzieje że nie ujdzie im to płazem.. albo inaczej mam nadzieję, że moja teoria jest słuszna xd (a przynajmniej jej większa część)
Widzę nowych bohaterów, tylko żeby ten wampir nie ostrzył sobie kłów na Harry'ego xd chociaż rożnie to z tymi wampirami bywa xd
Córka? No widzę , że Lucjusz będzie miał swoje oczko w głowie ( jak to zazwyczaj ojcowie) xd Hehe rozdział cudny, ale nie wyjaśnia pewnych spraw, chociaż to dobrze więcej napięcia po tamtym rozdziale chwilowo nie zniosę xd Wstrząsnęłaś mną dziewczyno, a to na serio rzadkość xd Tak wiem dziwne xd Nie przejmuj się . Jestem takim typem człowieka, że przeżywa i czuje to co bohater w tamtym momencie wczułam się jako Harry, kiedy sie dowiaduje. Przy każdej książce ( lub opowiadaniu to mam) więc wiesz...
Z góry przepraszam za chaotyczność i kolejną ścianę tekstu xd
Pozdrawiam, życzę weny oraz czasu. I proszę cie informuj mnie ! nie zawsze mam czas, a lubię być na bieżąco:) . Lilith vel Narieen
Hey ;)
UsuńWstawiałam rozdział rano i nie miałam za bardzo głowy do czegokolwiek. Działałam na autopilocie. Obiecuję, że następnym razem będzie powiadomienie na gg.
Twoje ściany tekstu mnie motywują. Lubię je czytać.
Będzie jeszcze kilka nowych bohaterów, ale to swoją drogą. Jestem ciekawa czy się zorientujesz kim oni są ;p (Taaa, kolejne teorie spiskowe!)
Też się wczuwam i jak coś napiszę to mam wrażenie, że to się wydarzyło naprawdę i ciężko mi to wykasować potem.
Mam nadzieję, że będziesz się wysypiać do następnego rozdziału, bo będzie się robić coraz bardziej gorąco!
Nie prawda ja już zdążyła się stęskić!!! Więc cieszę się że jesteś. Rozdział super!! ;** co ile masz zamiar dodawać rozdziały (regularnie czy też nie). Jeszcze zapomniała bym Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń no i w życiu dużo drarry ! I dużo weny. Podniosłaś mnie dzisiaj na duchu, miałam zły chumor a tu taka miła niespodzianka. Więc jeszcze ras wszystkiego najlepszego !
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwiec ten mistrz jest wampirem, oby dziecku Harrego i Draco nic się nie stało, haha więc Draco ma siostrzyczkę, a wszyscy się nastawiali na chłopca...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, okazuje się, że mistrz jest wampirem... oby jednak dziecku Harrego i Draco nic się nie stało, a więc Draco ma siostrzyczkę, a wszyscy tak nastawiali się na chłopca... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga