czwartek, 15 stycznia 2015

Tom II Rozdział 1.

To w związku z bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem, czyli moimi 18. urodzinami wstawiam pierwszy rozdział drugiego tomu!!!
Wiem, że szybko, nie zdążyliście się stęsknić i w ogóle, ale jestem taka szczęśliwa i podjarana... 

Tom II
Rozdział 1. „Szpital”
Poczuł ręce podnoszące jego głowę. Nie miał siły zaprotestować ani otworzyć oczu. Czuł w gardle wielką gulę i mimo tego, że próbował przełknąć, nie udawało mu się jej pozbyć.
Czuł się tak strasznie bezsilny. Czuł tylko głowę i twarz. Zdawał sobie sprawę, że ktoś przytyka mu zimną fiolkę do buzi i wlewa eliksir. Ze zdziwieniem zauważył, że gula zmniejsza się by mógł przełknąć płyn, po czym ponownie rośnie utrudniając oddychanie.
W następnej sekundzie poczuł, że opada bariera dookoła jego umysłu, a on słyszy rozmowę. Skupił się na słowach.
- Powoli dochodzi do siebie. Jego magia jest w strzępach po klątwach, ale także w związku z ciążą.
Harry gdyby mógł, odetchnąłby z ulgą. Czyli nie stracił dziecka. Kamień spadł mu z serca.
- Nie obchodzi mnie to - warknął ktoś z prawej strony Pottera. - Ma wyzdrowieć.
- Dobrze Mistrzu. Co później?
- Jeszcze nie wiem. Może puszczę go z powrotem do szkoły. W końcu musi skończyć naukę - mruknęła osoba z wyraźnym niezadowoleniem w głosie.
Harry chciał krzyknąć, zapewnić, że on musi wrócić do szkoły, że musi zobaczyć się z Draco, z ojcem i Hermioną. Chciał wstać, chciał się ruszyć, albo chociaż otworzyć oczy, ale pomimo wielkiego wysiłku nie dał rady. Przez chwilę bał się, że może on już nie żyje i lewituje tylko dookoła swojego ciała, ale szybko odrzucił tę absurdalną myśl, bo ten mężczyzna nie mówiłby o puszczeniu go do szkoły gdyby był martwy. Chciał zaśmiać się z własnej głupoty, ale ku swojej irytacji nie był w stanie. Westchnął mentalnie i skupił się ponownie na rozmowie.
- A co z Voldemortem. Będzie chciał go znowu porwać.
- Owszem. Obstawimy Hogwart, nałożymy dodatkowe zaklęcia, skontaktujemy się z jego ojcem i Malfoy’ami.
- A co Lucjusz ma wspólnego z Potterem?
- Jeżeli się nie mylę, to są całkiem dobrymi znajomymi i prowadzą wspólne interesy. A teraz koniec pogaduszek. Lecz go.
Gryfon usłyszał oddalające się kroki i ponownie ktoś uniósł mu głowę. Tym razem eliksir był niemożliwie słodki i Harry chciał kaszlnąć, ale oczywiście jego ciało nie zareagowało.
Nagle pod powiekami wybuchła mu fontanna barw. Próbował skupić się na jednym kolorze, ale zakręciło mu się w głowie i wycofał się w głąb umysłu. Po kilku próbach udało mu się. Został sam w ciszy i pustce.
***
- Co to było?!
- Nie wiem. Miałem wrażenie, że leci do nas, że wiedział co planujemy, a potem ktoś go chwycił i zniknął!
- Ale gdzie on teraz jest? Skoro to nikt z nas…
Draco wraz z Lucjuszem, Severusem i Hermioną siedzieli w salonie Malfoy Manor i zgadywali, co mogło się stać w Czarnym Dworze. Kim był ten mężczyzna, albo kobieta, gdzie zabrał Harry’ego, a przede wszystkim skąd wiedział, że to dziś po niego przyjdą i co zrobi, lub spróbuje zrobić Harry. Tak na marginesie Potter ogromnie ryzykował, że Voldemort szybko zorientuje się w sytuacji i zabije kogoś.
- Ale jak to tak? - nie dowierzał Lucjusz. - Skąd ten ktoś wiedział, że zabezpieczenia puściły. Nawet… nawet Tom nie wiedział.
- To na pewno nikt z nas. Wszyscy wrócili tutaj.
- Mam pewne podejrzenia, ale obym się mylił - mruknął Snape rozlewając do kieliszków alkoholu.
- O kim mówisz Severusie?
- Mówię o… - nie dane było mu skończyć, bo w szybę zastukała mała, czarna sówka z przyczepionym do łapki pergaminem zwiniętym w rulonik.
- Zobaczymy któż to o tej porze pisze.
Racja, było już dobrze, po drugiej w nocy, ale oni nie byli w stanie zasnąć. Nie po tym co zobaczyli.
Draco szybko podszedł do okna, uchylił je lekko i sięgnął do wyciągniętej przez sówkę łapki. Zwierzę nie czekając na nic, odleciało wolne od ciężaru.
- Czemu ja? - jęknął Severus, kiedy chrześniak podał mu list.

Drogi Severusie
Mam Twojego syna. Wiem, że byliście po niego na Czarnym Dworze. Zdajesz sobie sprawę z tego, kim On jest. Należy do nas. Jednak będę tak wspaniałomyślny, że jak wyzdrowieje, to odeślę go do Hogwartu. Podniosę bariery dookoła zamku i postawie straż. Będzie dobrze chroniony. Nie pozwolę, żeby znowu coś się stało. Myślę, że masz coś do powiedzenia w tej sprawie tak samo z resztą jak panowie Lucjusz i Draco Malfoy’owie, ponieważ, jak mi wiadomo, Harry miał wstąpić do ich rodziny.
Zatem zapraszam Cię i Twoich przyjaciół na obiad. Porozmawiamy o interesach Twojego syna.
Z poważaniem
Mistrz Zakonu Mrocznego Ciernia
Jonathan Veniger

- Zakon Mrocznego Ciernia? Z choinki się urwali? - zakpił Malfoy, jednak widząc miny pozostałych, przeszła mu ochota na żarty. - O co tu chodzi? To żart, prawda?
- Obawiam się, że nie, Draco - powiedziała smutno Hermiona i przysunęła się do blondyna na kanapie obejmując go ramionami. - Natknęłam się kiedyś w książce na ten Zakon. Zajmują się eliksirami oraz zaklęciami używanymi do ich ważenia. Nic dziwnego, że Mistrz cię zna, Severusie.
- Zna, ale on się zwracał do ciebie, jak do starego przyjaciela! - oburzył się Draco.
- Bo można powiedzieć, że jesteśmy starymi znajomymi. Znał moich pradziadków, dziadków, rodziców no i mnie.
- Twoich… pradziadków? - krzyknęła zaskoczona Hermiona.
- Tak. On jest wampirem.
***
Świadomość bawiła się z nim w kotka i myszkę.
Czasem miał wrażenie, że już za chwilę otworzy oczy, wstanie z łóżka i będzie normalnie funkcjonował, a czasem nie miał nawet siły i ochoty myśleć, czy choć starać się utrzymać świadomość przy sobie. Raz udało mu się poruszyć ręką, czy nogą, ale ani razu nie otworzył oczu.
Tłumaczył to sobie brakiem sił, ale tak na prawdę, w głębi serca się bał. Tak cholernie był przerażony, że znowu obudzi się w celi u Voldemorta, że to, że zobaczył tam Severusa i Draco to był tylko sen. Że wcale nie było próby ucieczki, a on jest tylko głupim, naiwnym dzieciakiem, który wierzył, że należy mu się odrobina szczęścia. Nie dla Wybrańca radość i szczęśliwe życie. Nie chciał się rozczarować.
Poza tym, gdyby był w Malfoy Manor, na pewno choć raz odzyskałby świadomość przy Severusie. Czułby obecność Draco obok siebie, bo był pewny, że chłopak nie zostawiłby go samego. Tak samo jak Hermiona.
Przypominał sobie mgliście rozmowę obcych mu osób. Czuł wtedy dookoła nich moc i jakąś nieznaną aurę. Wiedział jednak, że nie chcą mu zrobić krzywdy, bo karmili go wzmacniającymi i leczniczymi eliksirami.
Trudno było mu powiedzieć ile czasu tak trwał. Zgadywał, że mogło to być kilka tygodni. Nie miał żadnych wiadomości od Hermiony i ojca. Czuł się pusty. Zniknęła ich obecność, którą czuł na skraju umysłu zawsze, poza tymi paroma tygodniami w Czarnym Dworze.
Skąd oni mieli wiedzieć gdzie jest, skoro nie mógł im tego powiedzieć. Ale sam w końcu nie wiedział, prawda? Postanowił czekać. Było to najlepsze wyjście biorąc pod uwagę to, że nie torturują go, ma spokój, nikt go nie nęka.
Najbardziej tęsknił za Draconem. Tęsknił oczywiście za ojcem, Hermioną i przyjaciółmi. Musiał przyznać, że trochę nawet brakowało mu Lucjusza.
Jego myśli błądziły jeszcze przez jakiś czas póki znużony się odpłynął w krainę ciemności, smutku, samotności i bezwzględnej ciszy.
***
- Tak, on jest wampirem.
- Co? - zaskoczona Hermiona zaniemówiła.
- No, tak jakoś - wzruszył ramionami Snape.
- Ale po co byłby im Harry? - zapytał Draco obejmując mocniej Gryfonkę siedzącą obok siebie.
- Istnieje proroctwo - zaczął Severus, ale krzyk Hermiony skutecznie go uciszył.
- Czemu zawsze jest jakaś przepowiednia albo proroctwo!
- Nie wiem. No więc, istnieje proroctwo, że z końcem siódmego miesiąca przyjdzie na świat dziecko potężnej czarownicy mugolskiego pochodzenia i czarodzieja ze starego rodu, które poprowadzi Zakon Mrocznego Ciernia oraz inne wampiry do zwycięstwa nad Czarnym Panem, oraz do prawowitej władzy nad światem.
- I znowu Voldemort. On zawsze wkręci się w największą imprezę - sarknął Draco i zaczął chodzić dookoła pokoju.
- Nie jest powiedziane, że to o niego chodzi - powiedział spokojnie Lucjusz patrząc na swojego zdenerwowanego syna.
- Faktycznie. Mamy na świecie tylu Mrocznych Lordów…
- Akurat tylko jednego, jednak Lucjusz ma rację, Draco - zwrócił się do blondyna Snape. - To proroctwo ma już z kilka tysięcy lat, a po drodze paru Czarnych Lordów odwiedziło ten padołek.
- A ten tekst o władzy nad światem?
- Związane jest to z legendą z początków świata. Na ziemi żyli ludzie, czarodzieje i wampiry. Ci ostatni, jako, że byli nieśmiertelni, przejęli władzę nad światem. Wszystko było dobrze, ludzie czarodzieje i wampiry żyli w zgodzie do czasu, kiedy pojawił się Merlin wyróżniający się poziomem magicznej mocy. Wampiry wystraszyły się, że będzie chciał ich pozbawić władzy i ogłosiły go wrogiem publicznym, że niby trudzi się zakazaną magią. Ludzie zamiast się wystraszyć ruszyli na niego i uwięzili go. Jakiś czas później wampiry popadły w paranoję i każdego, kto wykazywał się choć odrobiną magii ponad poziom, lądował w więzieniu. Czarodzieje w końcu zorientowali się, o co chodzi i wznieśli bunt. Sprowadzili ich do podziemia i tam trzymali. Ludzie objęli władzę, czarodzieje także zaczęli się ukrywać, a wampiry czekały na dzień zemsty.
- Ale czemu na Czarnym Panu, a nie na czarodziejach?
- Poza tym powinni być sami sobie winni. Gdyby nie ruszyli Merlina, rządziliby światem, a to czarodzieje ich sprowadzili do podziemia.
- Owszem, ale bez czarodziei nic nie zdziałają. Wiedzą, że popełnili błąd, a teraz to Czarny Pan rządzi światem, więc to na nim chcą się odegrać - wytłumaczył Snape. - Niedługo później usłyszeli proroctwo i trzymają się go.
- Więc uważają, że to Harry jest tym dzieckiem - podsumował Draco.
- Obawiam się też, że to może być prawda.
W pokoju zapanowała cisza. Nikt nie miał nic więcej do powiedzenia. Wszyscy jednak pomyśleli to samo.
Znowu Harry. Jak nie Voldemort, to wampiry. Nie może być zwykłym nastolatkiem. Nigdy nie będzie mu to dane.
Draco zastanowił się nad ich pierwszą rozmową i jak do tego doszło. Spojrzał na ojca, który był sprawcą tego, że teraz są zaręczeni. To on kazał im się pogodzić. Zawsze zastanawiało go, jaki miał w tym cel starszy Malfoy. Co go do tego skłoniło. Może to, że znał on Harry’ego i prowadził z nim wspólne interesy. Bo w to, co powiedział wtedy Lucjusz nie za bardzo chciał wierzyć. Że niby Potter jest bogaty i jego status pomoże Malfoy’om powrócić do społeczeństwa. Bzdury. Już dawno wyszli na prostą opowiadając się po stronie Dumbledore’a i zdradzając sekrety Czarnego Pana. Więc o co chodziło? Dlaczego on to zrobił. Jaki miał w tym cel?
Draconowi przebiegło przez myśl, że może Snape, albo sam Harry go do tego nakłonił, ale szybko odrzucił ten pomysł, bo niby jaki oni mieliby w tym cel.
Gdyby to był pomysł Harry’ego, to Gryfon przez tamten tydzień porozmawiałby z nim sam, a nie unikał, włóczył się z przyjaciółmi. Sam miałby w tym interes.
A w Snape’a nie wierzył. On sam by z nim porozmawiał, a nie przekazywał przez ojca.
Po prostu będzie się musiał dowiedzieć po wszystkim, jeżeli nie zapomni.
Bo teraz najważniejsze to było odzyskanie Pottera całego i zdrowego.
Nagle Draco krzyknął zwracając na siebie uwagę wszystkich w pokoju.
- Co się stało?
- A co z… - zaciął się i poczuł łzy spływające po policzkach.
Poczuł gulę rosnącą mu w gardle. Nie był w stanie wypowiedzieć słowa, a przerażenie ściskało mu płuca.
Co jeśli Harry stracił dziecko?
Nie pomyślał o tym wcześniej, a w trakcie akcji ratunkowej był zbyt skupiony na niezdemaskowaniu się, żeby spojrzeć na brzuch Harry’ego.
Hermiona jakby domyślając się o co chodzi, mocniej wtuliła się w blondyna i szeptała jakieś nic niewarte pocieszenie.
- Nie wiem - przyznał Snape wyczytując z myśli Hermiony o co chodzi.
Całą posiadłość przeszył krzyk bólu. Wszyscy zerwali się na nogi, a Lucjusz poprowadził ich przez dwór.
W końcu po kilku minutach biegu stanęli w otwartych drzwiach i zobaczyli Narcyzę siedzącą na krześle z szeroko rozstawionymi nogami i rękami obejmującymi brzuch. Pierwszy otrząsnął się Snape i szturchnął Lucjusza, który zdawała się nie zauważać nic oprócz żony.
- Co…?
- Ona rodzi. Trzeba ją zabrać do szpitala.
- A, tak - mruknął.
Podbiegł szybko do Cyzi i wziął ją na ręce. Snape aportował się z nimi zostawiając wstrząśniętych Dracona i Hermionę.
- Draco! Żyjesz? - Granger potrząsnęła zaskoczonym chłopakiem.
- Co? Tak - mruknął.
Gryfonka szybko przepytała go, na jakiej ulicy jest szpital i teleportowała się razem z Malfoy’em. Wylądowali w holu, a Draco ruszył do recepcji poprawiając szatę na sobie i układając na szybko włosy. Przetarł zmęczone oczy i uśmiechnął się swoim najlepszym uśmiechem.
Pomimo tego, że miał wygniecione ubranie, twarz lekko poszarzała od zmartwienia i braku snu, oczy zaczerwienione i zapuchnięte od płaczu, to kobieta w wieku około dwudziestu pięciu lat siedząca za kontuarem z zadowolonym uśmiechem wskazała mu salę, do której zaniesiono jego matkę.
- Wyglądasz jak byś nie spał i pił od dwóch tygodni, a mimo wszystko kobiety cię uwielbiają - powiedziała mu do ucha Hermiona idąc za nim korytarzami.
- Malfoy’owie mają w sobie to coś - powiedział skromnie i strzepnął niewidoczny kurz z rękawa szaty.
W końcu dotarli pod salę. Usiedli na malutkich krzesełkach pod przeciwległą ścianą i pozostało im tylko czekać.
Po dwóch godzinach siedzenia usłyszeli płacz dziecka, z pokoju wyszedł zmęczony Severus prowadząc Lucjusza za sobą.
- Córeczka - powiedział Malfoy siadając na krzesło obok syna.
- Przecież miał być chłopiec - przypomniał Draco.
- Ale jest dziewczynka. Malutka Cyzia - powiedział Lucjusz i zdawał się odpłynąć do innego świata.
- No to masz siostrę - Hermiona uśmiechnęła się klepiąc Dracona przyjacielsko po plecach.
- W tym przypadku imiona Jonathan Scorpius nie pasują.
- Raczej nie - zgodził się Snape.
- Kiedy będzie można odwiedzić Narcyzę? - zapytała Hermiona.
- Myślę, że niedługo - powiedział Snape i zamyślił się. - Czy Serpens został sam w domu?
Draco zaklął pod nosem i z błagalnym wyrazem twarzy razem z Hermioną teleportował się z powrotem do Malfoy Manor.
- Serp! - krzyknął. Odpowiedziała mu cisza.
Poszedł do jego pokoju - pusto.
Zajrzał do swojego pokoju - także nic.
Wpadł na pomysł poszukania go w jego kryjówce, ale ku jego wielkiemu zdziwieniu, nikogo tam nie było.
- Płomyk! - zawołał Skrzata, który pojawił się z cichym pop.
- Pan wzywał?
- Tak, znajdź Serpa.
- Dobrze - powiedział Skrzat i zniknął.
- Nie domyślasz się, gdzie mógł się schować? - spytała Hermiona.
- Nie. Gdybym wiedział, nie prosiłbym Skrzata.
- Ale to twój brat, no nie?
- Owszem, ale spędzam z nim jedynie wakacje i święta. Kiedy się urodził, byłem już w Hogwarcie. Kiedy miałem go poznać?
Hermiona przyznała mu rację i nie powiedziała nic więcej. Z resztą nie musiała, bo po chwili pojawił się Płomyk z zapłakanym chłopcem.
Gryfonka stwierdziła, że jest to mniejsza kopia Draco. Takie same jasne włoski, twarz o arystokratycznych rysach lekko jednak zniekształconych przez pyzowatość dziecka, wyprostowana, dumna postawa i te same niebiesko-szare oczy, teraz zapłakane. Oczywiście odcień skóry też mieli ten sam, tyle że chłopiec miał teraz rumieńce na policzkach i lekko zaczerwieniony nos od płaczu.
Draco nie zwracając uwagi na taksujące spojrzenie dziewczyny wziął brata na ręce, a ten nie tracąc czasu owinął mu drobne rączki wokół szyi i oparł główkę na ramieniu. Blondyn szybko wszedł do pokoju malca, a Hermiona poszła za nimi.
- Co się stało? - spytał Draco sadzając chłopca na łóżku.
- Bo mama tak krzyknęła. Myślałem, że na mnie, bo chwilę wcześniej rozbiłem wazon - pociągnął noskiem. - Uciekłem i schowałem się. Nie chciałem, żeby mama była zła - powiedział i z oczu pociekły mu świeże łzy.
Chłopczyk podniósł głowę i spojrzał z ciekawością na Hermionę.
- Pamiętasz mnie? - spytała podchodząc do łóżka i siadając na ziemi.
- Tak. Byłaś u nas w święta - powiedział chłopiec i uśmiechnął się lekko. - Jesteś przyjaciółką Dracona i Harry’ego. A wiesz, że Harry będzie moją rodziną? - spytał malec z taką powagą, że Hermionie z trudem udało się nie roześmiać.
- Tak, wiem. Będę druhną na ich ślubie - powiedziała i pogłaskała chłopca po policzku.
Draco odchrząknął zwracając na siebie uwagę obojga.
- To nie twoja wina Serpens. Nasza mama nosiła naszą siostrę w brzuchu i ona chciała już wyjść. Taki zbieg okoliczności.
- Myślałem, że naszego brata - powiedział Serp z niezrozumieniem w oczach.
- Też tak myśleliśmy, ale okazało się, że to dziewczynka i że mamy siostrę. Cieszysz się?
- Tak - zapewnił i znowu przytulił się do brata.
- No już. Mam cię przebrać i pójdziemy do niej.
- Dobrze - zgodził się Serp, pociągnął nosem, zeskoczył z łóżka i zdecydowanym krokiem poszedł do szafy w poszukiwaniu ubrań.
***
Okazało się, że Serp sam się ubiera i nie potrzebuje pomocy, więc Draco zorganizował coś do jedzenia i przed wyjściem zjedli jeszcze po kanapce.
Teleportowali się znowu do holu, a stamtąd do sali wskazanej przez panią w recepcji.
- Gdzie ojciec? - spytał Draco Severusa siedzącego na krzesełkach naprzeciwko sali.
- Prosił, żebyście weszli jak przyjdziecie.
Hermiona usiadła obok Mistrza Eliksirów dając głową znak, żeby Draco wziął Serpa i weszli do środka.
Narcyza leżała na łóżku pośród białej pościeli. Wydawała się niezwykle drobna i krucha w objęcia tego łoża.
Na twarzy była bledsza niż zwykle, przez co jej włosy były jeszcze bardziej czarne. Na jej piersi leżało różowe zawiniątko. Lucjusz siedział na skraju łóżka tyłem do drzwi. Jedną rękę trzymał na ręce żony, drugą zaś głaskał zawiniątko. Żadne z nich się nie odzywało, jakby zauroczeni zawartością kocyka.
Dracona i Serpa zobaczyli dopiero, kiedy usiadli na krześle obok łóżka.
Narcyza przechyliła się nieznacznie w stronę synów, by mogli obejrzeć siostrę. Draco nie potrafił wykrztusić choćby słowa. Serp nieśmiało wyciągnął rękę i dotknął palcem wystającej z zawiniątka dłoni. Dziewczynka poruszyła się lekko, ale nic więcej się nie stało. Serp wyszczerzył zęby w uśmiechu i wgramolił się na łóżko obok Cyci. Ukrył twarz w jej włosach obejmując rączą za szyję.
Draco w końcu zebrał się na tyle, żeby być w stanie coś powiedzieć.
- Jest… śliczna.
- Prawda - przytaknął Lucjusz.
- Już wiecie jak dacie jej na imię?
- Jeszcze nie. Ale czy to ważne? - spytał Lucjusz zapatrzony w córkę.
- Wiesz, Lucjuszu, miło by było zwracać się do niej po imieniu, a nie „Ej ty!” - zaśmiała się Cyzia.
- Owszem, ale wydaje się to takie mało ważne - westchnął Lucjusz.
- Może Cecily?
- Ładnie - powiedział Malfoy Senior. - A na drugie?
- Sophie - zaproponowała Narcyza i pocałowała córkę w główkę.
- Podoba mi się. Cecily Sophie Malfoy.

5 komentarzy:

  1. Na początek Wszystkiego Naj ! Spełnienia Marzeń itp. xd
    Po drugie, ktoś mi miał dać znać kiedy się pojawi nowy rozdział ( taa znowu coś z serii ''Nari się czepia'' xd )
    Po Trzecie wiesz, że przez tamten rozdział spać nie mogłam! Jednak postanowiłam przeczytać rozdział jeszcze kilka razy i wykminiłam nawet pewną teorie spiskową związku z tym nie fortunnym wydarzeniem (czyli , mam już własna teorię xd)
    Draco i Hermiona zachowują się jak by co zrobili w ogóle się nie wydarzyło - też tak można (xd) co nie znaczy, że się nie wydarzyło, mam nadzieje że nie ujdzie im to płazem.. albo inaczej mam nadzieję, że moja teoria jest słuszna xd (a przynajmniej jej większa część)
    Widzę nowych bohaterów, tylko żeby ten wampir nie ostrzył sobie kłów na Harry'ego xd chociaż rożnie to z tymi wampirami bywa xd
    Córka? No widzę , że Lucjusz będzie miał swoje oczko w głowie ( jak to zazwyczaj ojcowie) xd Hehe rozdział cudny, ale nie wyjaśnia pewnych spraw, chociaż to dobrze więcej napięcia po tamtym rozdziale chwilowo nie zniosę xd Wstrząsnęłaś mną dziewczyno, a to na serio rzadkość xd Tak wiem dziwne xd Nie przejmuj się . Jestem takim typem człowieka, że przeżywa i czuje to co bohater w tamtym momencie wczułam się jako Harry, kiedy sie dowiaduje. Przy każdej książce ( lub opowiadaniu to mam) więc wiesz...
    Z góry przepraszam za chaotyczność i kolejną ścianę tekstu xd
    Pozdrawiam, życzę weny oraz czasu. I proszę cie informuj mnie ! nie zawsze mam czas, a lubię być na bieżąco:) . Lilith vel Narieen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hey ;)
      Wstawiałam rozdział rano i nie miałam za bardzo głowy do czegokolwiek. Działałam na autopilocie. Obiecuję, że następnym razem będzie powiadomienie na gg.
      Twoje ściany tekstu mnie motywują. Lubię je czytać.
      Będzie jeszcze kilka nowych bohaterów, ale to swoją drogą. Jestem ciekawa czy się zorientujesz kim oni są ;p (Taaa, kolejne teorie spiskowe!)
      Też się wczuwam i jak coś napiszę to mam wrażenie, że to się wydarzyło naprawdę i ciężko mi to wykasować potem.
      Mam nadzieję, że będziesz się wysypiać do następnego rozdziału, bo będzie się robić coraz bardziej gorąco!

      Usuń
  2. Nie prawda ja już zdążyła się stęskić!!! Więc cieszę się że jesteś. Rozdział super!! ;** co ile masz zamiar dodawać rozdziały (regularnie czy też nie). Jeszcze zapomniała bym Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń no i w życiu dużo drarry ! I dużo weny. Podniosłaś mnie dzisiaj na duchu, miałam zły chumor a tu taka miła niespodzianka. Więc jeszcze ras wszystkiego najlepszego !

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    wiec ten mistrz jest wampirem, oby dziecku Harrego i Draco nic się nie stało, haha więc Draco ma siostrzyczkę, a wszyscy się nastawiali na chłopca...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    fantastycznie, okazuje się, że mistrz jest wampirem... oby jednak dziecku Harrego i Draco nic się nie stało, a więc Draco ma siostrzyczkę, a wszyscy tak nastawiali się na chłopca... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń