piątek, 30 maja 2014

Rozdział 4.

Rozdział 4. "Honor, duma i Malfoy'owie."
- Co ty tu robisz? - zapytał zbity z tropu Draco.
- Aktualnie? Stoję, jeżeli nie widzisz - powiedział bezczelnie Harry nie przejmując się, że znajduje się w gnieździe węży.
- Ale co robisz tutaj, w moim pokoju? Czyżbyś mnie śledził? - odzyskał rezon Draco i się odciął.
- Chyba już ci powiedziałem, co tutaj robię. Czasem, Malfoy, umyj uszy. Przydatna umiejętność. - Potter pokiwał głową z miną znawcy.
- Tak? Zapamiętam - powiedział Draco zanim zdążył się powstrzymać. Naprawdę nie miał ochoty się kłócić, a tym bardziej z Potterem będącym w jego pokoju. Zaraz też przypomniał sobie ojca i jego rozkaz. Trybiki w jego głowie zaczęły obracać się w zastraszającym tempie i już kiełkował w jego głowie plan. Postanowił zepchnąć na dalszy plan swoją dumę i honor. Zrobi to, co chciał ojciec, ale mając z tego jakieś korzyści dla siebie. Nie spodziewał się jednak takiego obrotu sprawy, który za chwilę miał nastąpić.
- Tak w ogóle, to czemu tak potraktowałeś swojego przyjaciela? - zapytał z ciekawością Harry.
- Co? - zdziwił się Draco
- To co słyszałeś. Dlaczego?
- Aż tak długo tutaj siedziałeś… - bardziej stwierdził niż zapytał Draco, nagle robiąc się bardzo zmęczonym.
- Dobra. Nie chcesz, to nie mów - mówiąc to Harry zaczął iść w stronę drzwi. Malfoy w ostatniej chwili złapał go za rękę i pociągnął zdecydowanie do siebie. Niestety zrobił to za mocno. Potter wpadł na niego, obaj zatoczyli się do tyłu, Draco poleciał na podłogę, a Harry na niego. Potter podniósł sugestywnie brew.
- To nie to co myślisz… - zaczął się tłumaczyć Draco, a rumieniec wypływający na jego policzki, przeczył jego słowom.
- Na pewno? Wcześniej wydawało mi się, że słyszałem „Wolałbym pieprzyć Pottera, niż takie ścierwo jak ty.” - zacytował obserwując twarz Ślizgona. Draco tylko jeszcze bardziej się zmieszał, ale po chwili przypomniał sobie kim jest i zrzucił z siebie zadowolonego Gryfona i wstał szybko.
Przemierzył pokój i dopadł paczki fajek leżącej na stole. Wyciągnął jednego i odpali. Kiedy zaciągnął się głęboko dymem, tak jak lubił najbardziej, popatrzył się ze spokojem na podnoszącego się z podłogi Pottera.
Dopiero teraz zauważył, jak Gryfon był ubrany. Stylowe rurki podkreślające jego szczupłe nogi, na stopach czarne Conversy, koszulka z logiem Green Day’a i czarna bluza zapięta na około dziesięć centymetrów. Draco stał oniemiały patrząc na stojącego przed nim chłopaka z otwartymi ustami. Ten tylko spojrzał na niego jak na wariata i powiedział:
- Malfoy, zamknij buzię, bo nie wyglądasz zbyt... elokwentnie.
- Uuu… Potter nauczył się trudnego słowa - sarknął Draco.
- No wiesz, twój ulubiony nauczyciel zawsze się u mnie tego czepia, więc musiałem w końcu się dowiedzieć, czego on ode mnie chce, prawda? - powiedział i wywrócił oczami. - A tak z innej baczki. Ty palisz? Myślałem, że Malfoy’owie brzydzą się wszystkim, co jest wynalazkiem mugoli.
- A nie widać? Ale palę tylko w szkole, bo w domu jest ojciec i… - zamknął usta blondyn. Sam nie wiedział, dlaczego odpowiedział gryfonowi. Wściekł się na siebie i wymierzył mentalny policzek. Odetchnął głęboko i zobaczył utkwiony w sobie wzrok koloru Avady.
- I… - powiedział brunet czekając na ciąg dalszy, który niestety nie nastąpił.
- Nie ma żadnego i… - powiedział ostro Draco. Usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. Policzył cicho do dziesięciu i spojrzał na swojego wroga. - A ty palisz? - zapytał.
- Co u ciebie taka zmiana w nastawieniu do mnie, co? Nie kłócisz się ze mną, nie wyzywasz mnie, ani moich przyjaciół… Pytasz czy palę i pewnie jeszcze będziesz chciał mnie poczęstować jeżeli powiem, że tak - jakby na potwierdzenie Draco wyciągnął do niego rękę z paczką. Harry wziął jednego, grzecznie podziękował i odpalił go od różdżki. Zaciągnął się, czym wprawił w osłupienie Ślizgona.
- Fiu-fiu… a myślałem, że Złoty Chłopiec faktycznie jest Złoty i nic nie może. A tu proszę. Taki wyzywający strój, koszulka z moim ulu… - przerwał, ale po chwili kontynuował. - Papierosy… To może dowiem się za chwilę, że Potter pije, ćpa i zalicza tak, jak to opowiadają w całej szkole - powiedział ze Ślizgońskim uśmiechem Malfoy.
Harry wysłuchał go w spokoju i pomyślał chwilę nad odpowiedzią. Podszedł do krzesła, przestawił je naprzeciwko Malfoy’a i usiadł. Kiedy się odezwał jego głos był spokojny i pewny.
- Domyśliłem się, że to twój ulubiony zespół, kiedy zacząłeś śpiewać ich piosenkę, palę, piję cholernie dużo, ale nikt o tym nie wie… Ćpać, nie ćpam, bo nie chcę sobie zniszczyć życia… Wystarczą mi od tego Dursley’owie - ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że miał nadzieję, iż Draco tego nie dosłyszy, ale pomylił się. Widział szok na twarzy blondyna, ale nie zadał on żadnego pytania. Brunet zaciągnął się i kontynuował: - O tym zaliczaniu, to słyszałem, że jesteśmy razem na pierwszym miejscu w rankingu…
- Jakim rankingu? - wyrwało się znowu blondynowi. Tym razem Harry spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale nie skomentował.
- No, takim szkolnym…
- Aha…
- No właśnie. - Pomiędzy nimi zaległa cisza. Jeden i drugi nie śmiał jej przerywać jakąś błahostką. 
Ta cisza nie ciążyła im, ale była przyjemna jak pomiędzy znajomymi, którzy rozmawiali, aż w końcu skończyły im się tematy. Draco zgasił papierosa w popielniczce i widząc, że Harry też kończy, podał mu ją. On popatrzył się na niego dziwnie, ale przyjął naczynie. Po chwili odłożył je na stół i zadał nurtujące go pytanie.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? - Na to pytanie Draco prychnął, ale po krótkim zastanowieniu udzielił odpowiedzi. 
Nie zamierzał oczywiście wyznać prawdy, więc musiał zmyślać. Na szczęście kłamanie wychodziło mu idealnie, więc nie miał powodu, żeby martwić się o zdemaskowanie.
- W sumie nie wiem. Chyba dorosłem - ze zdziwieniem zauważył, że Złoty Chłopiec uśmiechnął się na to stwierdzenie, a w jego niesamowicie zielonych oczach zobaczył potwierdzenie.
- Ja chyba też - dodał Harry.
- Widać.
- Świat się wali! Malfoy prawi komplementy Złotemu Chłopcu!
- Tak. Powinni mnie zamknąć w oddziale dla czubków. Jest jeszcze druga sprawa. Uratowałeś mi życie, więc jestem ci winien Dług Życia, który jest wbrew woli mojej i twojej. Wiem, że ci się to nie podoba, uwierz, że mi też. Stwierdziłem więc, że skoro jesteśmy teraz na swój sposób połączeni, to nie będę się kłócić. Z resztą te kłótnie straciły jakikolwiek sens… - Draco zauważył, że to, co powiedział, było po części prawdą. 
Prawdą, której nie chciał powiedzieć i nie chciał jej zdradzić, ale już za późno. Skoro mieli być przyjaciółmi to trzeba było zacząć przyzwyczajać się do tego, że mówi mu wszystko i raczej prawdziwie.
- Zgadzam się - powiedział, a po chwili dodał - Przepraszam.
Draco podniósł zdezorientowany głowę.
- Za co? - zapytał.
- Za to, co się zdarzyło na początku pierwszego roku. Tak się czasami zastanawiam, jak by to było, gdybym wtedy ciebie spotkał pierwszego, a nie Rona. Na pewno byłbym w Slytherinie, a nie w Domu Lwa…
- Jak to? - zdziwił się Draco.
- Normalnie. W czasie przydziału poprosiłem Tiarę, żeby przydzieliła mnie do Gryffindoru razem z Hermioną, a nie z tobą w Domu Węża.
- No pięknie. Złoty Chłopiec Gryffindoru powinien być Srebrnym Chłopcem Slytherinu. No, no… ciekawych rzeczy się dowiaduję. - Draco odchylił się na krześle. Wszystko szło lepiej niż to sobie wyobraził.
- No widzisz. Coś czuję, że za chwilę, nie tylko ty będziesz o tym wiedział. Pewnie cały Slytherin tylko czeka na plotki o Harrym Potterze…
- A żebyś wiedział - powiedział zamyślony Draco. 
Głęboko się nad czymś zastanawiał, po czym wstał, podszedł do szafy, pochylił się, żeby po chwili wrócić do stołu i postawić na nim Ognistą i dwie szklanki.
- Skoro mówiłeś, że dużo pijesz, to przekonajmy się jak dobry w tym jesteś - mówiąc to w oczach Draco pojawił się niebezpieczny błysk…
- Dobrze. Mam nadzieję, że masz mocną głowę.
- Jak każdy Malfoy - oburzył się Draco słysząc wątpliwość w głosie Pottera.
- Zobaczymy…
Zaczęli powoli. Pierwsza szklanka, rozmowa, druga szklanka, bruderszaft, rozmowa, trzecia, a właściwie czwarta szklanka, rozmowa, śmiech, piąta szklanka, więcej śmiechu, papieros i tak dalej. W pewnym momencie skończyła się Ognista. Oczywiście tylko w tej butelce. Draco poinstruował Harry’ego gdzie ma iść, żeby wziąć drugą, a najlepiej, jeżeli weźmie jedną na zapas. Złoty Chłopiec, stwierdził, że nie da rady wziąć dwóch na raz, wrócił tylko z jedną butelką. Draco w między czasie stwierdził, że gryfon ma całkiem zgrabny tyłek i seksowne nogi, jednak jeszcze powstrzymał się przed głośnym komentarzem, choć wiedział, że jeżeli wypije jeszcze trochę, to nie wytrzyma.
***
Alkoholu lało się jeszcze trochę więcej i było wyraźnie widać, że Harry wygrywa. Draco ledwo co mówił, i nie był w stanie usiedzieć prosto na krześle. Harry w końcu się nad nim zlitował i przeniósł go na łóżko. Wrócił do stołu po papierosa i zapalił. Usłyszał niezidentyfikowane jęki od strony blondyna i spojrzał w tamtą stronę. Zobaczył Dracona, który usilnie starał się ustać bez pomocy ściany. Nie za bardzo mu się to jednak udawało, więc Harry podszedł szybko do niego, złapał go za tyłek i postarał się ustawić prosto. Malfoy wymamrotał coś jak dziękuję i przyssał się do jego szyi. Potter przymknął oczy z przyjemności i zamruczał. Ślizgon zachichotał i przestał opierać się o Gryfona. Nagle okazało się, że jest totalnie trzeźwy.
- Draco! - krzyknął oburzony brunet. - Przecież jeszcze przed chwilą nie byłeś w stanie samemu ustać!
- I ty Gryfonku mi uwierzyłeś… Oj, jaki ty naiwny. Za mało mnie znasz… - pokiwał z politowaniem głową.
- Byłeś tak cholernie przekonujący. Z resztą kiedy ci pomagałem mogłem nieopacznie złapać cię za tyłek.
- No wiesz. Twój też jest niczego sobie… - Na potwierdzenie swoich słów podszedł do niego i złapał ręką za pośladek. - Mrr… Kociaku. Mam ochotę też sprawdzić czy twoje usta są tak miękkie jak je zapamiętałem - powiedział i nie czekając na pozwolenie, lub jakąkolwiek odpowiedź złączył ich usta. 
Rozkoszował się tym uczuciem. Faktycznie były tak miękkie i rozkoszne, jak w tedy nad jeziorem. Powoli językiem torował sobie drogę, aż w końcu Harry uległ i rozchylił wargi. Smakował Ognistą i papierosami, ale Draconowi to nie przeszkadzało. Sam pewnie smakował tak samo. Kiedy oderwali się od siebie popatrzyli sobie nawzajem w oczy. Oczy koloru chmur burzowych wpatrywały się w Avadę i na odwrót. Nie widzieli nic poza drugą osobą. Byli tak blisko siebie, że ich oddechy się ze sobą mieszały.
To była magiczna chwila zmącona przez pukanie do drzwi. Odskoczyli jak oparzeni. Spoglądnęli na siebie zdezorientowani i dopiero po chwili dotarło do nich co się przed chwilą stało. Wpatrywanie się w siebie znowu przerwało pukanie, tym razem bardziej natarczywe.
- Nie odpuści - wyszeptał blondyn do Harry’ego.
- Wiem - odszepnął Gryfon.
Podszedł pod ścianę, gdzie zostawił pelerynę i szybko założył ją na siebie. Kiedy Draco był pewny, że Pottera nie widać poszedł otworzyć drzwi. Uchylił je lekko i zobaczył Blaisa.
Że ten chłopak nie ma jeszcze dość upokorzenia jak na jeden dzień - pomyślał Draco, ale wpuścił go do środka. Blondyn przybrał na twarz maskę Malfoy’a i popatrzył się z góry na chłopaka, który właśnie wszedł do pokoju.
- Czego chciałeś? - zapytał ostro Draco, a widząc strach w oczach Zabiniego uśmiechnął się wrednie.
- Prze-przeprosić.
- Po co?
- Żebyś mi wybaczył.
- Nie mam ci czego wybaczać. To, że nie masz szacunku do mnie i do siebie to twoja sprawa. Nie pogrążaj się jeszcze bardziej.
- Ale ja myślałem, że może jednak… - Blaise rozglądnął się dookoła i jego wzrok padł na Ognistą stojącą na stole. - Pijesz z rozpaczy? Gdybym wiedział, że jesteś taki smutny i że pijesz sam… - nie dokończył, bo zobaczył na stole dwie szklanki wypełnione do połowy.
- Właśnie nie piję sam - odparł z chytrym uśmieszkiem i poczuł na swoim pośladku rękę Pottera.
Wpadł mu do głowy pomysł, dzięki któremu mógłby wygrać konkurs na najbardziej szatański plan w historii świata. Był to pomysł tak dobry, genialny i prosty, że Lucjusz Malfoy sam by czegoś takiego nie wymyślił.
Draco sięgnął za siebie, zdjął pelerynę z Gryfona, pociągnął go obok siebie i objął ramieniem w pasie.
- Harry, to jest mój były przyjaciel Blaise Zabini, z resztą opowiadałem ci o nim. Blaise to jest Harry Potter, mój chłopak - blondyn przedstawił sobie chłopaków i obserwował zmianę na twarzy Ślizgona. Było to warte nawet tego, że będzie teraz musiał udawać parę z Potterem. Właściwie już go nie nienawidził, ale też go nie kochał. Będzie ciekawie. Modlił się tylko, żeby Harry nie zaprzepaścił tego będąc zdziwionym.
Harry jednak nie dał po sobie poznać zaskoczenia i jak na dobrze wychowaną osobę przystało, podszedł do oniemiałego chłopaka i wystawił rękę. Ten jednak popatrzył na nią jak na odrażającego stwora i wyszedł z pokoju.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał Gryfon zdziwiony.
- Tak. Właśnie zostałeś moim chłopakiem - uśmiechnął się jak wariat.
Harry wrócił do swojego dormitorium koło trzeciej w nocy. Wcześniej jeszcze trochę pił z Draco i rozmawiali.
Draco stwierdził, że to była najlepsza noc jego życia. Mimo tego, że nie robili nic, to była ona najlepsza. Dopiero dziś zobaczył jak to jest mieć przyjaciela, kogoś, kto cię wysłucha i zrozumie. Nadal nie mógł uwierzyć, że po tym jak stracił nadzieję na zrobienie czegoś w kierunku Pottera, udało mu się to w przeddzień wizyty w Malfoy Manor. Nie wierzył, że można mieć takie szczęście. Tym razem fortuna uśmiechnęła się do Malfoy’ów i oby nie opuściła ich już nigdy.
***
Następnego dnia, kiedy Draco wchodził do Wielkiej Sali miał złe przeczucie. Myślał, że kiedy tylko przekroczy jej próg, wszyscy spojrzą się na niego z mordem w oczach, ale nic się nie stało. Nikt nic nie mówił, nikt się na niego nie patrzył. Czyli… Blaise nikomu nie powiedział, co się wczoraj stało. Odetchnął z ulgą i ruszył do swojego stołu. Po drodze nawiązał kontakt wzrokowy ze swoim niby chłopakiem i uśmiechnął się do niego. On odpowiedział tym samym. Zaraz jednak Harry został wzięty w krzyżowy ogień pytań dlaczego Malfoy się do niego uśmiecha. Ten tylko spojrzał na Rona jak na wariata i powiedział, że pewnie mu się zdaje.
Draco niewzruszony szedł w stronę swojego stołu. Usiał na swoim miejscu z satysfakcją zauważając, że Zabini się przesiadł. Było mu to bardzo na rękę. Z tego miejsca miał idealny widok na stół Gryfonów i siedzącego tam od początku szkoły Harry’ego, ale nigdy nie przyznałby się, że przyglądał my się już od pierwszej klasy. Znowu Gryfon spojrzał na niego, a w jego zielonych oczach było widoczne rozbawienie i coś jak szczęście, a może tylko się Draconowi wydawało. Po zjedzeniu śniadania, a właściwie jedynie wypiciu kawy, wstał i kiwną niezauważalnie do bruneta. Ten jednak zrozumiał i spotkali się za drzwiami Wielkiej Sali. Mieli jedynie kilka minut zanim szkoła zacznie wychodzić ze śniadania.
- Spotkajmy się nad jeziorem za dziesięć minut - powiedział w pośpiechu Ślizgon.
Gryfon skinął głową i puścił się biegiem w stronę Wieży Gryffindoru. Draco pokiwał z dezaprobatą głową, ale też rzucił się jak szalony w stronę schodów. Szybko porwał ze swojego pokoju kurtkę, różdżkę, zaklęciem zmniejszył swój ekwipunek i wybiegł z Pokoju Wspólnego. Chwilę później już był na błoniach i szedł znaną mu drogą nad jezioro. Jednak kiedy tam dotarł, nigdzie nie było śladu Harry’ego. Rozejrzał się dookoła, ale go nie zobaczył. Nagle ktoś zasłonił mu oczy rękoma. Chwycił nadgarstki drugiej osoby i odwrócił się z uśmiechem na ustach. Przez chwilę patrzyli się na siebie, ale kiedy usłyszeli kroki, Harry nałożył na siebie pelerynę i odsunął się krok od Dracona. Po kilku sekundach zobaczyli Blaise’a idącego w ich stronę.
- No, no, no… Draco Malfoy bez swojego ukochanego chłopczyka. Gdzie się podział twój sługa?
- Nie wiem. Nie rozmawiałem z nim jeszcze dziś. Jakbyś nie zauważył dopiero co było śniadanie. Z resztą, on nie musi mi się spowiadać z tego co robi. I to nie jest mój chłopiec na posyłki, tylko osoba, którą kocham - kłamał Draco bez mrugnięcia okiem.
- No nie wiem, czy on kocha cię tak, jak ty jego, bo przed chwilą widziałem jak całował się z Panną Wiem To Wszystko - powiedziawszy to uśmiechnął się perfidnie widząc zaskoczenie w oczach Malfoy’a, ale kiedy zamieniło się ono we wściekłość stracił całą swoją pewność siebie.
- Blaise, Blaise, Blaise… Czy ty niczego się nie nauczyłeś? Czy ty nie wiesz, że mnie nie można okłamać? Jak Potter mógł całować się z tą głupią szlamą - kiedy powiedział to słowo poczuł ból w miejscu, w które Harry go uderzył. Draco westchnął cichutko, ale kontynuował. - Jak on mógł się z nią całować, jeżeli to jest gej? Nie pomyślałeś o tym? A przepraszam, ty nie myślisz…
Draco nie spodziewał się, że Zabini może się tak szybko poruszać, i że jest zdolny do zrobienia czegoś takiego. Blaise wręcz doskoczył do niego i zdzielił Dracona w twarz. Ten zatoczył się do tyłu, ale w ostatniej chwili oparł się na Harrym, który nie wytrzymał. Poczuł jak magia opuszcza jego ciało, i kieruje się na Zabiniego. Czarnoskóry chłopak  popatrzył ze strachem w oczach na bruneta, który nagle wyrósł zza Draco. Poczuł, że nie może oddychać, a jego nogi nie dotykają ziemi. Zaczął się szarpać i jak przez mgłę słyszał krzyki Dracona.
- Harry, proszę! Zostaw go! Nie, Harry, on się dusi!
W końcu Zabini znalazł się na ziemi ciężko dysząc. Dziękował Merlinowi, że jednak może oddychać i popatrzył się z zawiścią na Pottera.
- Jeszcze zobaczysz, co to znaczy zadzierać z Wężami - syknął. Szybko podniósł się z ziemi, otrzepał ubranie i chwiejnym krokiem skierował się w stronę zamku. Zrobił kilka kroków i przewrócił się, ale szybko wstał i ponownie ruszył w stronę szkoły.
- Wiesz Harry, że to było głupie, prawda? - powiedział bardzo powoli Draco będąc nadal lekko w szoku pod wpływem wyczynu Gryfona.
- Wiem. Bardziej się teraz martwię co zrobi dyrektor.
- Dlaczego Dumbledore ma coś zrobić?
- No, a Blaise nie pójdzie do niego? - Harry zrobił głupią minę.
- To Ślizgon. Teraz będzie chciał się zemścić na tobie, ale na pewno nie pójdzie do Dyrka. Ma swój honor…
- Wy Ślizgoni… - westchnął Potter.
- Bo wy Gryfoni jesteście lepsi.
- No jasne - uśmiechnął się jak wariat Harry i zarobił w głowę.
Śmiejąc się usiedli na piasku.
- Właściwie dlaczego mu to zrobiłeś - zapytał Draco z ciekawości.
- No bo… On cię uderzył… - powiedział niepewnie Harry.
- Poradziłbym sobie. U Ślizgonów urażona duma to za dużo…
- Wiem, ale nie mogłem tego powstrzymać. Jak to zobaczyłem to się po prostu wściekłem i to nie było do końca zależne ode mnie. Raczej w ogóle nie było… - Potter spuścił głowę.
- Popatrz na mnie - powiedział stanowczo Draco. Harry jednak nie miał zamiaru posłuchać. Malfoy złapał go za podbródek i zmusił go do spojrzenia sobie w oczy.
- Pochlebia mi, że jak on mnie uderzył, to tak zareagowałeś. To oznacza, że jednak coś tam… Ciii - powiedział kiedy zobaczył, że Harry chce coś powiedzieć. - Teraz ja mówię i słuchaj mnie uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać. Jednak coś tam dla ciebie znaczę. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ nikt nigdy mnie nie bronił i nikomu na mnie nie zależało. Zrozumiałeś? Jednak nie chcę, żeby tobie się coś stało, a jeżeli byś go zabił, to byłby problem z ukryciem zwłok. Moja szafa już więcej nie zmieści - nie mógł odmówić sobie lekkiego żartu, ale udało mu się rozbawić Gryfona. - Lepiej? - zapytał.
- Tak. Dziękuję - mruknął i przytulił się do Ślizgona. Draco lekko zaskoczony odwzajemnił niepewnie uścisk. Obiecał też sobie, że zabije ojca za to, że musi robić z siebie idiotę i kłamać cały czas. Przecież to nie przystoi Malfoy’owi. Oczywiście ten ród opiera się na kłamstwie, ale w wyższych celach, a nie po to, by zdobyć przychylność Pottera. Warknął w myślach, ale postanowił nie dać po sobie znać, że coś jest nie tak. Postarał odsunąć od siebie ponure myśli i choć raz korzystać z życia.
Przesiedzieli nad jeziorem cały dzień i nikt im więcej nie przeszkadzał. W porze obiadu Harry zawołał Zgredka, a skrzat był przeszczęśliwy mogąc zrobić coś dla Harry’ego Pottera. Trochę niechętnie popatrzył na swojego dawnego pana, ale zapewniony przez Gryfona, że Draco nic mu nie zrobi, odprężył się lekko i przyniósł pachnący obiad. Po obiedzie Draco wyciągnął z kieszeni dwie szklanki, Ognistą i paczkę papierosów.
- Fiu-fiu… przygotowany jak widzę.
- Oczywiście - blondyn uśmiechnął się jak wariat i zaczął rozlewać alkohol do szklanek…
***
- Chyba musimy wracać - mruknął sennie brunet do leżącego obok niego na plecach blondyna.
- No, robi się trochę zimno. - Jak na zawołanie zaczął wiać nieprzyjemnie chłodny wiatr.
- Ale mi się tak nie chce - wyszeptał Harry.
- Mi też - mruknął Draco.
Harry pogrzebał w kieszeniach i wyciągnął różdżkę. Jednym zaklęciem ogrzał ich obu.
- Że też wcześniej nie mogłeś tego zrobić - burknął Draco.
- Nie pomyślałem.
- I to jest wasz problem jako Gryfonów. Wy nie myślicie. Najpierw działacie, a potem ponosicie konsekwencje swoich czynów, ale nawet nie pomyślicie, że można było sobie tego oszczędzić.
- Mówisz? - zapytał się z diabelskim uśmiechem Harry i podniósł się z piasku.
- Co robisz? - zapytał Draco kiedy zobaczył, że brunet podchodzi do brzegu.
Po chwili został ochlapany lodowatą wodą. Szybko podniósł się z krzykiem. Harry za to tarzał się po ziemi ze śmiechu patrząc na to co robi blondyn. Ten uspokoiwszy się, z mściwym uśmiechem wziął butelkę Ognistej pełną do połowy i wylał wszystko na Harry’ego.
- Hej! - wydarł się Gryfon i momentalnie ucichł.
- Jaka cisza - ucieszył się Draco.
- No wiesz co? Jak ja teraz wyglądam?
- Miss mokrego podkoszulka - zawył Draco i zaczął uciekać widząc, że Harry bardzo powoli wstaje z piasku z morderczym uśmiechem na ustach.
Ganiali się po błoniach dobre dwadzieścia minut, aż w końcu Harry się zatrzymał, pochylił się i oparł ręce na kolanach. Draco stanął w bezpiecznej odległości od niego i uśmiechał się jak wariat.
- Co się szczerzysz? - warknął Potter patrząc na blondyna.
- Tak po prostu.
- Nawet przeprosić nie umiesz.
- Pff… A kto zaczął?
- Ale jest różnica między wodą a Ognistą. Zdajesz sobie sprawę z tego ile alkoholu się zmarnowało?!
- Oj nie marudź.
Draco powoli podchodził do Harry’ego. Kiedy był już na wyciągnięcie ręki, brunet chwycił go za ramię i przewróci na ziemię. Sam po chwili leżał na blondynie uśmiechając się zwycięsko.
- Wygrałem!
- Wcale nie. Sam się podłożyłem.
- Tak, tak. Może jeszcze sam się przewróciłeś i ściągnąłeś mnie na siebie.
- Nie, ale… - powiedział i obrócił ich tak, że teraz on leżał na brunecie. - Teraz ja jestem na górze - dokończył z uśmiechem i pozwolił, żeby ich usta połączyły się w pocałunku. Po chwili odsunęli się od siebie. To był ich drugi pocałunek. Pierwszy był po pijaku i w sumie mało co z tamtego pamiętali. Ten był tak samo elektryzujący i czuli się jakby to jakaś niewidzialna siła ich do siebie przyciągała.
- Jesteś niewygodny - mruknął Harry leżąc pod Draconem.
- Dlaczego. Mi jest wygodnie - westchnął sennie Ślizgon.
- Twoje żebra wbijają się w moje - stęknął i zrzucił z siebie niezadowolonego Malfoy’a.
- Hej! Nie godzi się rzucać Malfoy’em!
- Jak to nie? - zaśmiał się Harry, wstał i pomógł podnieść się Draconowi.
Pozbierali swoje rzeczy i powoli ruszyli w stronę zamku.
- To gdzie chcesz spędzić noc? - zapytał Draco z zadziornym uśmiechem.
- Myślałem o takim przytulnym pokoju… W ciemnych kolorach… Na siódmym piętrze…
- Siódme piętro? Mówisz o Pokoju Życzeń? - zdziwił się Draco przystając i odwracając się do Harry'ego.
- Owszem. - Harry też przystanął i przyjrzał się blondynowi. - Byłeś tam kiedyś?
- No jasne! Nie myślałem tylko, że Gryfoni o nim wiedzą - powiedział szczerze Draco.
- Wiedzą i dość często z niego korzystają. - Uśmiech, który wypłynął na usta bruneta na pewno nie był niewinny.
- Czyżbyście urządzali całonocne orgie? - zapytał z pełną powagą Draco. W głębi ducha próbował się nie roześmiać.
- A czy przypadkiem to wy tego nie robicie? Nie śmielibyśmy zabierać wam w tym sławy. My po prostu kulturalnie upijamy się do nieprzytomności, co tydzień w piątek. Dziwne, że jeszcze nikt o tym nie wie poza Gryfonami…
- Aha - tyle zdołał wykrztusić zaskoczony Draco. - Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać.
__________________________________________________________________
Jest dziś, jako że jest początek weekendu ;)
Nie wiem czy dam radę wstawić następny za tydzień, ale postaram się.
Co sądzicie o rozdziale?
Może ktoś wstawi komentarz i podzieli się swoimi uwagami? Będzie mi bardzo miło ;)
Pozdrawiam i do zobaczenia!
Draco Dormiens

4 komentarze:

  1. Witam,
    wspaniały, czyżby Zabini chciał zdobyć Draco wszelkimi możliwymi sposobami... mam nadzieję, że Draco zacznie cos czuć do Harrego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ten moment, gdy masz jużcały, piękny komentarz, ale niefortunnie przesuwasz palcem wszerz ekranu i musisz ponownie przeczytać rozdział, bo nie pamiętasz, co dokładnie napisałeś ;-;]
    To jeszcze raz: To znowu ja, twoje osobiste Grammar Nazi, stojące na straży reguł ortograficznych, gramatycznych, logicznych i jeszcze jakichś -icznych. Nie przedłużając, zabieram się do wytykania >:]
    Od kiedy mycie uszu jest umiejętnością? XDDD
    Dalej pojawia się tajemniczy wyraz "baczka".
    "Draco stał oniemiały, [nie mam pewności, czy tu był przecinek, powinien] na chłopaka stojącego przed nim z otwartymi ustami." Z tego zdania wynika, że Draco patrzył na Harrego, który miał otwarte usta.
    Poza tym już nic.
    Rozdział bardzo mi się podobał i byłem szczerze rozbawiony, czytając końcówkę (taki pocieszczy fluff). Będę szczerze zaskoczony, jeśli Harry i Draco nie prześpią się ze sobą w ciągu następnych dwóch rozdziałów =^^=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hey,
      jestem zaskoczona, że komuś chce się pisać tak długie komentarze.
      Mam własnego Grammar Nazi! .
      Co do tych błędów... Na początku ich nie widziałam. Teraz, jak czytam te początkowe rozdziały, to jestem przerażona, jak mogłam ich nie zauważyć. Problem w tym, że gdybym zaczęła je poprawiać w tym momencie, to rozdziały przeskoczyłyby mi na dzisiejszą datę i zrobiłby się niemały bałagan. Z tego względu mam plan, po zakończeniu całego opowiadania, ściągnąć je i poprawione wrzucić z powrotem, być może w formie pdf (nawet).
      Cieszę się z tak szczegółowych uwag, ponieważ to oznacza, że czytasz uważnie i tym dla mnie ważniejsze są te uwagi. Biorę je sobie do serca.
      Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział takich głupich błędów typu "w tedy" znajdziesz coraz mniej.
      Mógłbyś wstawić zdanie, gdzie pojawia się wyraz "baczka"? Bo przeszukałam tekst i nie znalazłam.
      Wydaje mi się, że sama z rozdziału na rozdział poprawiam się w pisaniu, opisywaniu i wszystkim, co jest dookoła tego.
      Mam nadzieję, że studia dziennikarskie mi w tym pomogą, a z drugiej strony pisanie opowiadania także pomoże na studiach.
      Co do ostatniego akapitu, będziesz zaskoczony ;p .
      Czekam z niecierpliwością na kolejne komentarze ciągle odświeżając stronę ^^
      Weronika vel Draco Dormiens

      Usuń
  3. Hej,
    rozdział wspaniały, czyżby Zabini chciał zdobyć Draco wszelkimi możliwymi sposobami? mam nadzieję, że Draco zacznie coś czuć do Harrego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń